W 19. minucie poniedziałkowego meczu Wisła objęła prowadzenie za sprawą Donalda Guerriera, ale w II połowie odebrał je jej Krzysztof Danielewicz. W spotkaniu z Górnikiem Biała Gwiazda przełamała serię sześciu porażek i pięciu spotkań bez zdobytej bramki, ale z drugiej strony na ligowe zwycięstwo przed własną publicznością czeka już od 28 sierpnia minionego roku - 178 dni.
- Uważam, że zaczęliśmy dobrze. Po dobrych akcjach skrzydłami i dośrodkowaniach mieliśmy szanse na bramki. Dość szybko objęliśmy prowadzenie, ale później za mało utrzymywaliśmy się przy piłce i za szybko ją traciliśmy - mówi Tadeusz Pawłowski.
- Liczyliśmy na więcej. Jedyne pocieszenie, że ruszyliśmy do przodu po tych porażkach. Chciałbym, żeby to faktycznie był początek marszu w górę tabeli - dodaje opiekun Wisły.
W meczu z Górnikiem duet środkowych pomocników tworzyli Alan Uryga i Tomasz Cywka, czyli mało kreatywni zawodnicy. Dopiero w końcówce do gry wszedł usposobiony ofensywnie. - Grając dwoma napastnikami, w środku pomocy muszę mieć zawodników, których silną stroną jest defensywa - tłumaczy Pawłowski.
Zobacz wideo: Robert Lewandowski z... Kostek Rubika
{"id":"","title":""}