W meczu z Górnikiem Wisła przerwała najczarniejszą w historii klubu serię porażek (6) i spotkań bez zdobytej bramki (5), ale z drugiej strony na zwycięstwo przed własną publicznością czeka już od siedmiu meczów - najdłużej w historii.
- To dla nas jest porażka. Myśląc o pierwszej "ósemce", musimy takie mecze wygrywać. Zamiast po objęciu prowadzenia iść po kolejne bramki, stanęliśmy i zostaliśmy za to ukarani. Czemu stanęliśmy? Przegraliśmy sześć spotkań z rzędu i chyba podświadomie chcieliśmy obronić dobry wynik - tłumaczy Paweł Brożek.
Zdobycie tylko jednego punktu w siedmiu ostatnich kolejkach spowodowało, że Wisła znalazła się tuż nad strefą spadkową. Biała Gwiazda zajmuje 14. miejsce, ale ma taki sam dorobek, co znajdujące się pod "kreską" Podbeskidzie Bielsko-Biała, które póki co wyprzedza dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu, a w 24. kolejce na Reymonta 22 zawita właśnie zespół Górali.
- Walczymy o utrzymanie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, w jakiej jesteśmy sytuacji. Musi przyjść jakiś pozytywny bodziec, bo tak dalej być nie może. Wiemy, jaka jest nasza liga - każdy może wygrać z każdym. Czeka nas na pewno trudne spotkanie - mówi Brożek.
Występ przeciwko Górnikowi był pierwszym 33-latka od 18. kolejki. Potem dwukrotny król strzelców pauzował z powodu kontuzji. Był to równocześnie pierwszy mecz, w którym zagrał wespół ze Zdenkiem Ondraskiem. Wcześniej nie grali razem nawet w sparingach.
- Ciężko mówić o naszej współpracy, bo zagraliśmy razem dopiero po raz pierwszy. Z Semirem Stiliciem docieraliśmy się przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że ta nasza współpraca będzie wyglądać dobrze. Mecze reprezentacji pokazały, że ustawienie z dwoma napastnikami ma swoje dobre strony, ale gra całej drużyny i współpraca na boisku się sporo poprawić. Przestrzenie między nami były bardzo duże - mówi Brożek.
- Trenuję na pełnych obrotach dopiero od tygodnia, więc spodziewałem się, że nie zagram wybitnego spotkania, ale gdy graliśmy skrzydłami, to stwarzaliśmy sytuacje. Nie poszliśmy jednak za ciosem, a mają takiego zawodnika jak Zdenek, powinniśmy wykorzystać jego parametry - dodaje napastnik Wisły.
Po końcowym gwizdku kibice Białej Gwiazdy znów szydzili z piłkarzy. "Bójcie się chamy, do I ligi wracamy!" - śpiewali fani 13-krotnych mistrzów Polski. - Kibice są przyzwyczajeni do dobrych czasów. Nie dziwię im się. Sam chciałbym, żeby one wróciły - mówi Brożek.