W miejsce Roberta Wilka w zimie 2008 roku sprowadzony został Arkadiusz Sojka, ale i on nie był tym, kogo w Łowiczu szukano. Nie wykazywał się również najwyższą skutecznością pod bramką rywala. Pod koniec sezonu w ataku zastąpił go doświadczony Radosław Kowalczyk. Co prawda "Kowal" był skuteczniejszy od Sojki, ale i on marnował wiele sytuacji. Po spadku Pelikana z dawnej II ligi, z klubu odeszli kluczowi piłkarze, między innymi Sojka. W ataku pozostał Kowalczyk, więc trzeba było sprowadzić mu kogoś do pomocy. Wybór padł na zawodnika Bzury Chodaków, Radosława Stencla oraz młodego napastnika Widzewa Łódź, Piotra Grzelczaka. Stencel dobrze zaczął sezon, ale na tym się skończyło. Jesienią zdobył dla Pelikana tylko 3 bramki, a trzeba przyznać, że jak na napastnika nie jest to najlepszy wynik. Inaczej przedstawiała się sytuacja Grzelczaka, który miał problemy z zaaklimatyzowaniem się w Łowiczu. Jednak gdy "Grzela" w końcu się przełamał, to został najskuteczniejszym strzelcem zespołu. Dla Pelikana zdobył 8 bramek i jest zdecydowanie najpewniejszym punktem w ataku tej drużyny. W jednym ze spotkań w tym sezonie zdobył nawet hat-tricka.
Nie ulega jednak wątpliwości, że w Pelikanie potrzebny jest jeszcze co najmniej jeden napastnik. Grzelczak musi mieć wsparcie w ofensywie, a dodatkowo jest on jedynie wypożyczony do końca tego sezonu z Widzewa i, jak sam nie ukrywa, chciałby wrócić w lecie do Łodzi.
Z funkcji trenera jeszcze przed zakończeniem rundy jesiennej zwolniony został Bogdan Pisz. Na początku zastępował go jego asystent Bogdan Jóźwiak, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Od grudnia wiadomo było, że nowym szkoleniowcem biało-zielonych będzie Jarosław Araszkiewicz, który do tej pory pracował w Sandecji Nowy Sącz. Zimą nowy trener natychmiast rozpoczął poszukiwanie wzmocnień. W każdym meczu sparingowym gra wielu testowanych zawodników. Kontrakt z klubem podpisał już prawy pomocnik Krystian Bolimowski, który jest wychowankiem Pelikana, a ostatni sezon spędził w MKS Kutno. Oprócz tego bardzo bliski zawarcia umowy jest Wojciech Marcinkiewicz. Araszkiewicz stawia również na piłkarzy dobrze sobie znanych. Do Łowicza chce sprowadzić dwójkę graczy Sandecji. Jednym z nich jest nominalny pomocnik Tomasz Lewandowski. Drugi to Krzysztof Piosik, który gra na pozycji napastnika. Być może on będzie wsparciem dla Grzelczaka. Szkoleniowiec łowiczan na tym jednak nie kończy poszukiwań. W ostatnim meczu sparingowym wystąpił młody napastnik Legii Warszawa, Paweł Kozub. Był on jedynym zawodnikiem, który podczas spotkania z Górnikiem Konin zdołał przekonać do siebie Jarosława Araszkiewicza i dostanie drugą szansę w sobotnim pojedynku z Wartą Poznań.
Trener Pelikana jest również poważnie zainteresowany innym zawodnikiem, którego zna z Sandecji - Mariuszem Mężykiem. Napastnik ten urodził się w Nowym Sączu i jest wychowankiem jednego z lokalnych rywali Sandecji - Dunajca. Grał w nim przez pięć sezonów swojej kariery. Następnie przeniósł się do Karpatii Gorlice, a stamtąd trafił do Pogoni Staszów. Jego kolejne kluby to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Tłoki Gorzyce. W 2005 roku trafił do Sandecji, ale grał w niej tylko jesienią. Wiosną przeniósł się do ŁKS Łódź, skąd trafił do swojego obecnego pracodawcy - Polonii Bytom. Na początku tego sezonu został wypożyczony na pół roku do Sandecji, gdzie grał pod wodzą Araszkiewicza. Mający na swoim koncie 16 występów w ekstraklasie, ale zerowy dorobek bramkowy, napastnik ma 25 lat i 177 cm wzrostu.
Jak przyznaje trener Ptaków, sprowadzenie Mężyka do Łowicza to wcale nie są czcze marzenia. Araszkiewicz jest w kontakcie z graczem Polonii Bytom. Dużo będzie jednak zależało od tego, kiedy Mężyk wyleczy kontuzję kostki, której nabawił się w meczu ligowym z... Pelikanem. - Ja jestem nadal z Mariuszem w kontakcie. Gdy będzie sprawny w stu procentach, to na pewno przekonam panią prezes, żeby go tutaj ściągnąć - powiedział po ostatnim meczu sparingowym Jarosław Araszkiewicz.