Zabójcza końcówka Podbeskidzia Bielsko-Biała! Mateusz Szczepaniak katem Górnika Łęczna!

PAP/EPA / PAP/Stanisław Rozpędzik
PAP/EPA / PAP/Stanisław Rozpędzik

Podbeskidzie Bielsko-Biała odniosło trzecie z rzędu zwycięstwo. W meczu 25. kolejki Ekstraklasy Górale po bramkach strzelonych w ostatnich czterech minutach pokonali Górnika Łęczna 2:0.

Spotkanie rozgrywane było w bardzo trudnych warunkach. Po opadach śniegu murawa nadawała się do gry, ale jej stan był daleki od idealnego. Boisko było mocno nasiąknięte wodą i sprawiało zawodnikom wiele trudności. Lepiej w tych warunkach odnaleźli się Górale, którzy już w 2. minucie mieli pierwszą okazję do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu Jakuba Kowalskiego z prawego skrzydła bliski strącenia piłki był Robert Demjan, ale ubiegł go Dziugas Bartkus.

Bielszczanie od pierwszego gwizdka prezentowali się lepiej, a gracze Górnika Łęczna ratowali się dalekimi wykopami, które przerywały akcje Podbeskidzia. Gospodarze grali dobrze pressingiem i stwarzali kolejne okazje. Swoich szans szukali Mateusz Szczepaniak, Adam Mójta i Mateusz Możdżeń. Wydawało się, że bramka dla ekipy spod Klimczoka jest tylko kwestią czasu, lecz momentami mecz przypominał podwórkową kopaninę niż pojedynek najwyższej klasy rozgrywkowej.

Jednak coraz odważniej radzili sobie łęcznianie, którzy nastawili się głównie na grę z kontry, a motorem napędowym ofensywnych akcji Górnika był Grzegorz Bonin. Obrońcy Podbeskidzia na niewiele pozwalali Jakubowi Świerczokowi. Bohater meczu z Koroną Kielce w Bielsku-Białej miał problem z wypracowaniem sobie pozycji, dobrze pilnowali go Jozef Piacek i Paweł Baranowski. Groźniejsi nadal byli bielszczanie, choć pod koniec pierwszej połowy w ich poczynania wkradło się dużo chaosu.

Po przerwie jako pierwsi okazję do objęcia prowadzenia mieli łęcznianie. Strzał Świerczoka został zablokowany przez Koheiego Kato, a następnie uderzenie Radosława Pruchnika zatrzymał Piacek. Pressing stosowany przez gości sprawił, że bielszczanie mieli problemy z wyjściem z własnej połowy, a łęcznianie stwarzali kolejne okazje. W 57. minucie bliski pokonania Emilijusa Zubasa był Przemysław Pitry, ale piłka po jego strzale o kilkanaście centymetrów minęła słupek.

Niespełna 10 minut później powinno być 1:0 dla Górnika Łęczna. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetnie zachował się Kato, który z linii bramkowej wybił piłkę zmierzającą do siatki. Górale przez większą część drugiej połowy rozpaczliwie się bronili przed coraz intensywniejszymi atakami graczy Górnika Łęczna. Jednak na tablicy wyników nadal widniały dwa zera.

W końcówce bielszczanie byli blisko zadania nokautującego ciosu. W 84. minucie po szybkiej akcji na strzał z 18. metra zdecydował się Możdżeń, któremu po raz kolejny zabrakło skuteczności, piłka nieznacznie minęła bramkę. Szybko na tę sytuację odpowiedzieli łęcznianie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukasz Mierzejewski strzelił w słupek.

Bohaterem spotkania był Mateusz Szczepaniak, który w 89. minucie zdobył gola na wagę zwycięstwa Górali. Napastnik Podbeskidzia zdecydował się na strzał z 16. metra, piłka odbiła się od Mierzejewskiego, co zmyliło bezradnego Dziugasa Bartkusa. Łęcznianie rzucili się do odrabiania strat, ale nie zdołali doprowadzić do wyrównania.

Mało tego, Podbeskidzie zdobyło drugiego gola. Świetnym uderzeniem z ostrego kąta popisał się Adam Mójta, a próbujący wybić piłkę Bartkus... wbił ją do własnej bramki. Dla Górali było to trzecie z rzędu zwycięstwo w Ekstraklasie i drugie u siebie. Tak dobrej serii w najwyższej klasie rozgrywkowej Podbeskidzie nie miało już dawno.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2:0 (0:0)
1:0 - Mateusz Szczepaniak 89'
2:0 - Dziugas Bartkus (sam.) 90+3'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas - Marek Sokołowski, Jozef Piacek, Paweł Baranowski, Adam Mójta - Jakub Kowalski (60' Paweł Tarnowski), Kohei Kato, Mateusz Możdżeń, Damian Chmiel (90' Oleg Wierietiło) - Mateusz Szczepaniak - Robert Demjan (63' Samuel Stefanik).

Górnik Łęczna: Dziugas Bartkus - Łukasz Mierzejewski, Radosław Pruchnik, Tomislav Bozić, Damian Jakubik - Grzegorz Bonin, Łukasz Bogusławski, Przemysław Pitry (85' Bartosz Śpiączka), Krzysztof Danielewicz (77' Łukasz Tymiński), Grzegorz Piesio (40' Marquitos) - Jakub Świerczok.

Żółte kartki: Jakub Świerczok, Łukasz Bogusławski (Górnik Łęczna).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 3 829.

Zobacz wideo: "Paranoja", "brak powagi", "krzywda" - ostre komentarze po zwolnieniu Pawłowskiego

Źródło artykułu: