Leo Beenhakker miał powiedzieć, że nie powołuje Tomasza Kuszczaka, bo ten chciał miejsce z urzędu z racji tego, że jest zawodnikiem Manchesteru United. To nieprawda! Nigdy nic takiego nie powiedziałem - zapewnił bramkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. - Nie jestem dzieciakiem, by chwalić się, gdzie to ja gram. W rozmowie z trenerem Beenhakkerem powiedziałem, że nie boję się rywalizacji z żadnym bramkarzem, że nie boję się wyzwań i tyle. To chyba, dobrze, jeżeli trener słyszy od zawodnika, że może na niego liczyć, że da z siebie wszystko dla reprezentacji. Teraz argument przeciwko mojemu powołaniu jest prosty - nie gram w klubie. Ale nie czarujmy się. Powołania nie spodziewam się.
- Inni bramkarze, którzy grają w reprezentacji też nie mają pewnego miejsca w klubie. Ja patrzę na siebie. Trenuję i pracuję na swoje nazwisko. Jakieś gierki mnie nie interesują. W ogóle wokół mojej osoby w kontekście reprezentacji narosło mnóstwo legend i nieporozumień. Nie mam tego zamiaru roztrząsać. Szkoda czasu - przyznał.
Kuszczak dodał, iż nie zrezygnuje z gry w kadrze. - Reprezentacja nigdy nie będzie dla mnie zamkniętym rozdziałem. Skoro nie chce mnie trener Leo Beenhakker to może zechce następny. W tej sprawie jestem optymistą. Wierzę, że wrócę do reprezentacji.