Leroy Sane od mega talentu do rezerwowego. 20-latek na ławce zawodzącego Schalke

W rundzie jesiennej Leroy Sane zachwycał kibiców i ekspertów, a europejscy potentaci mieli już wykładać za niego 50 mln euro. Ostatnio 20-latek nie jest jednak nawet piłkarzem podstawowego składu Schalke 04.

Aż do 21 listopada minionego roku Leroy Sane strzelił 5 goli i zaliczył 5 asyst. Jego błyskotliwe akcje i przebojowość zachwycały kibiców nie tylko Schalke 04 Gelsenkirchen. Urodzony w styczniu 1996 roku pomocnik został okrzyknięty mega talentem i nieprzypadkowo zadebiutował w pierwszej reprezentacji Niemiec. Joachim Loew rzadko stawia na tak młodych zawodników.

Sane był pewniakiem trenera Andre Breitenreitera do podstawowego składu. Występował w niemal każdym meczu ligowym od pierwszego gwizdka, ale zdaniem szkoleniowca grał coraz słabiej i słabiej. W konsekwencji stracił miejsce w "11" i w czterech ostatnich pojedynkach ligowych przebywał na boisku łącznie zaledwie przez nieco ponad godzinę. Przeciwko Hamburgerowi SV (3:2) w ogóle nie zagrał, a w pozostałych spotkaniach był tylko dżokerem.

Rola rezerwowego dla 20-latka nie byłaby sensacją, gdyby jego zespół prezentował równą i wysoką formę. Jest jednak inaczej - Schalke nawet jeśli zajmuje niezłe 5. miejsce w tabeli, to poważnie rozczarowuje i regularnie gubi punkty po słabych występach, odpadło też w fatalnym stylu z Ligi Europy (0:3 w dwumeczu z Szachtarem Donieck).

Sane najczęściej zajmował miejsce na prawym skrzydle podstawowego składu Schalke, gdzie ostatnio Breitenreiter wystawia Alessandro Schoepfa. To również uzdolniony piłkarz, za którego klub w styczniu wyłożył 6 mln euro, ale nieposiadający zbyt dużego doświadczenia. Jesienią grał w II-ligowym 1.FC Nuernberg, a teraz okazuje się pożyteczniejszy dla drużyny od wychwalanego do niedawna wychowanka królewsko-niebieskich.

Rola rezerwowego powoduje, że istnieje spore prawdopodobieństwo, iż Loew pominie Sane przy powołaniach na marcowe mecze towarzyskie, a to z pewnością nie pomoże zawodnikowi w otrzymaniu nominacji na Euro 2016.

Komentarze (0)