Wojna poznańsko-warszawska bez rozstrzygnięcia?

Za nami już dwa spotkania pomiędzy drużynami z Warszawy oraz Poznania. Przedstawiciele, którego z tych miast wypadli lepiej, dostarczając swoim kibicom powodów do radości?

Jakub Artych
Jakub Artych
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

Przypomnijmy, iż w weekend byliśmy świadkami dwóch pojedynków drużyn z Poznania i Warszawy. Bitwa rozpoczęła się w piątkowy wieczór od spotkania koszykarskiej Legii z Biofarmem Basket.

Daniem głównym było jednak starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa, które elektryzowało wszystkich sympatyków piłki nożnej w naszym kraju. Oba pojedynki stały na wysokim poziomie. Co ciekawe, za każdym razem górą okazywały się drużyny przyjezdne.

Legia pokazała klasę

Biorąc pod uwagę prestiż obu spotkań, zdecydowanie więcej powodów do radości mają kibice w Warszawie. Piłkarze trenera Stanisława Czerczesowa zdominowali Kolejorza, który w wielu momentach był kompletnie bezradny. Po 34 dniach bez strzelonego gola w lidze, przełamał się Nemanja Nikolić, którzy uciszył stadion przy Bułgarskiej.

Legia wyglądała w sobotnim meczu jak rasowy bokser, czekając na odpowiedni moment, aby posłać rywala na deski. Taki nadszedł pod koniec pierwszej połowy, w której goście z Warszawy zadali decydujące ciosy. Znakomicie zachował się wspomniany wcześniej Nikolić, który z zimną krwią zdobył 24 i 25 gola w lidze. Pamiętajmy również, iż wcześniej sporo pecha miał Aleksandar Prijović, którego strzał zatrzymał się na poprzeczce.
Nikolić uciszył stadion przy Bułgarskiej Nikolić uciszył stadion przy Bułgarskiej
Lech nie był w stanie podjąć wyrównanej walki z rywalami. Wpływ na to miały z pewnością problemy Kolejorza, które nękały drużynę przez kilka ostatnich dni. W meczu z Legią nie mogli wystąpić między innymi Szymon Pawłowski, Karol Linetty czy Gergo Lovrencsics, którzy potrafią zrobić różnicę. Na dodatek piłkarze z Poznania nie mieli recepty, aby zatrzymać w środku pola Tomasza Jodłowca, który rozegrał jeden z lepszych meczów w tym sezonie.

To właśnie w centralnej strefie boiska Legia miała największą przewagę. Zagubiony był Łukasz Trałka, któremu ambicji i determinacji z pewnością odmówić nie można. Kapitanowi Lecha brakowało jednak jakości w stricte piłkarskich elementach. Na dodatek pomocnik Kolejorza w końcówce meczu ewidentnie nie wytrzymał psychicznie, wyładowując swoje złe emocje choćby na Kasprze Hamalainenie.

Na osobny temat zasługuje z pewnością reprezentant Finlandii, który w 83. minucie pojawił się na boisku przy Bułgarskiej. Co oczywiste, Kaspra Hamalainena przywitały przeraźliwe gwizdy, które jednak go nie zdeprymowały. Doświadczony pomocnik wypełnił zadania, które powierzył mu trener Czerczesow.

Czy Legia Warszawa wywalczy mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×