Zarówno Podbeskidzie Bielsko-Biała, jak i Górnik Zabrze potrzebują punktów, by zrealizować swoje cele. Górale wciąż mają szansę na awans do grupy mistrzowskiej. Ich strata do ósmego miejsca wynosi trzy punkty. Z kolei zabrzan czeka trudna walka o utrzymanie. Obecnie od pozycji gwarantującej pozostanie w Ekstraklasie dzieli ich sześć "oczek".
Po spotkaniu w Bielsku-Białej gospodarze byli zawiedzeni osiągniętym rezultatem. Mecz nie stał na wysokim poziomie, a przewagę mieli gracze Podbeskidzia, lecz nie potrafili jej udokumentować zdobyciem bramki. Remis nie satysfakcjonował żadnej ze stron i nie poprawił sytuacji w tabeli obu drużyn.
- Na początku chcieliśmy czekać na to, co Górnik zrobi i zobaczyć jak to będzie wyglądać. Po paru minutach przeciwnik się cofnął i zaczęliśmy dyktować swoje warunki. Stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Kasprzika, ale nie było tego finalnego strzału czy podania, po którym bramkarz Górnika miałby większy problem - przyznał pomocnik Podbeskidzia, Mateusz Możdżeń.
Górale po zakończeniu pojedynku nie ukrywali niedosytu. - Jest czego żałować, bo oprócz stuprocentowej sytuacji jaką miał Kante, zabrzanie bardzo nam nie zagrozili. Gdybyśmy wygrali to wszyscy bylibyśmy zadowoleni. Skończyło się remisem, jest spory niedosyt, po raz kolejny straciliśmy dwa punkty - ocenił Możdżeń.