Według logiki Adama Nawałki piłkarza Fiorentiny w ogóle nie powinno być na tym zgrupowaniu. Selekcjoner nie wysyła powołań do graczy, którzy nie są w stanie przebić się w swoich klubach. A Kuba Błaszczykowski nie może zrobić tego od siedmiu tygodni. Od 3 lutego (zagrał wtedy 90 minut z Carpi) nie wybiegł na boisko nawet na minutę. Tak słabej serii nasz zawodnik nie miał jeszcze w obecnych rozgrywkach.
Nawałka zrobił wyjątek. I wyciągnął do Kuby rękę podwójnie. Nie dość, że zaprosił go na dwa spotkania towarzyskie z Serbią i Finlandią w momencie, gdy zawodnik jest bez formy, to jeszcze wystawił w pierwszym składzie. W trudnym momencie przekazał mu jasny komunikat: ufam ci i na ciebie liczę.
Zobacz piękną bramkę Jakuba Błaszczykowskiego
{"id":"","title":""}
To dla Kuby dużo, bo on i tak już wiele złego w kadrze przeszedł - nie grał w niej półtora roku, stracił opaskę kapitańską, został odstawiony na boczny tor. Te wszystkie zdarzenia miały miejsce za kadencji obecnego trenera. Selekcjoner odwracając się od piłkarza w takim momencie zostawiłby go znowu samego z problemami.
Nawałka postąpił jednak inaczej i wygrał. Błaszczykowski w spotkaniu z Serbią może nie porwał, ale najważniejsze zrobił. Ładnym uderzeniem z woleja strzelił swojego szesnastego gola w seniorskiej reprezentacji. I zapewnił zwycięstwo. Przeprowadził też kilka niezłych akcji na prawej stronie, mógł też zdobyć drugą bramkę, ale jego mocny strzał zza pola karnego wybronił Vladimir Stojković.
Przed meczem eksperci kwestionowali powołanie Błaszczykowskiego do reprezentacji zastanawiając się, czy zawodnik w ogóle powinien pojechać na mistrzostwa Europy. On jednak potrzebuje turnieju nawet bardziej, niż on jego. Fiorentina nie chce wykupić go z Borussii, a i z Dortmundu musi uciekać, bo tam nie chce go trener Thomas Tuchel.
Zobacz wideo: Adam Nawałka: Błaszczykowski wykorzystał szansę
{"id":"","title":""}