Członek sztabu reprezentacji gestykulował, trzymając w ręku tabliczkę do rozrysowywania taktyki, ale nie zauważył stojącego obok Leo Beenhakkera. Efekt? Selekcjoner został trafiony w twarz i okupił to zdarzenie krwawą raną.
Cios był dość mocny i Holendra przez moment zamroczyło. Na szczęście poza lekkim urazem na skroni doświadczonemu szkoleniowcowi nic się nie stało. Wystarczył krótki zabieg lekarza kadry i Beenhakker mógł wrócić do pracy.
Tymczasem jak donosi Fakt, już niebawem Leo może pełnić dwie posady. Oprócz pracy w Polsce, selekcjoner kadry jest bowiem zainteresowany pełnieniem funkcji w Feyenoordzie Rotterdam.
Beenhakker skierował już zapytanie do prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Grzegorza Laty, czy mógłby współpracować z holenderskim klubem w wolnym czasie. - Rzeczywiście przedstawił mi taką prośbę, ale powiedziałem mu, że muszę się zastanowić. Jeszcze nie wiem, jaka będzie odpowiedź - przyznał szef futbolowej centrali.
- Bardzo mi zależy, aby moje słowa zostały zacytowane wiernie: otóż Leo Beenhakker powiedział mi, że swoją pracę na rzecz Feyenoordu będzie wykonywał w wolnym czasie, kiedy i tak przebywa w Holandii. We wtorek przylecę na zgrupowanie kadry w Portugalii i wtedy na pewno o tej sprawie porozmawiamy - dodał Lato.
Holenderskie media już od kilku tygodni informują, że zatrudnienie doświadczonego szkoleniowca przez Feyenoord jest tylko kwestią czasu. Władze klubu z Rotterdamu chętnie widziałyby Beenhakkera nie tyle w roli pierwszego trenera, co dyrektora sportowego lub koordynatora.