Dramatyczna historia Luisa Montiego. W dwóch finałach MŚ grożono mu śmiercią

Jest jedynym zawodnikiem, który wystąpił w spotkaniach o złoto mundialu w barwach dwóch reprezentacji. Po latach wyznał jednak, że... wolałby w tych meczach w ogóle nie brać udziału. Był zastraszony. Bał się o życie swoje i swoich bliskich.

Michał Fabian
Michał Fabian
Luis Monti, 1925 rok Wikimedia Commons / El Grafico sports magazine #330 / Luis Monti, 1925 rok

Natura nie obdarzyła go wzrostem. Mierzył 170 cm (według niektórych źródeł - tylko 167 cm). Był za to znakomicie zbudowany. Nazywano go "Doble ancho", czyli "Podwójna szerokość". Dziś powiedzielibyśmy o nim "Szafa". Rywale nie lubili przeciwko niemu grać, bo słynął z nieustępliwości i agresywności. Nie odpuścił nikomu, nie odstawiał nogi. Wślizgi, ataki bark w bark - to było na porządku dziennym. Krótko mówiąc: twardziel.

Mimo to w dwóch najważniejszych meczach w karierze Luis Monti był cieniem samego siebie. Mowa o finałach mundialu w 1930 i 1934 roku. W tym pierwszym wręcz unikał gry, nie chciał, by koledzy podawali mu piłkę. W drugim także nie przypominał człowieka, który wzbudzał respekt u rywali.

Łatwiej było zrozumieć jego zachowanie, gdy wyszły na jaw pewne fakty dotyczące finałów dwóch pierwszych edycji mistrzostw świata. Dramatyczne fakty. Poznajcie historię Luisa Montiego.

"Nie przeżyjecie: ty i twoja rodzina"

Przyszedł na świat w Buenos Aires, w rodzinie z włoskimi korzeniami. Był skazany na futbol, skoro piłkę kopało wielu jego krewnych - brat Enrique (zawodnik m.in. Club Atletico Huracan i San Lorenzo), wuj Juan (San Lorenzo), a także kuzyni: Antonio, Eusebio, Luis Pedro i Mario.

Luis Monti szedł ich śladami. Zaczynał karierę w Club Atletico Huracan, z którym zdobył mistrzostwo Argentyny w 1921 r. Kolejne sukcesy - trzy tytuły mistrzowskie (1923, 1924 i 1927) odnosił z San Lorenzo. Silny pomocnik otrzymywał powoływania do kadry "Albicelestes". Na igrzyskach w 1928 roku Argentyna sięgnęła po srebro, po porażce w finale z Urugwajem.

Dwa lata później jego reprezentacja występowała na mundialu w Urugwaju. Argentyńczycy na inaugurację pokonali Francuzów 1:0, a pierwszą, historyczną bramkę zdobył właśnie Monti. Dotarli aż do finału, w którym zmierzyli się z odwiecznym rywalem, gospodarzem turnieju Urugwajem.

To miał być rewanż za igrzyska, ale dla Montiego spotkanie zamieniło się w koszmar. - Prowokacje Urugwajczyków pod adresem reprezentacji Argentyny sięgnęły zenitu - czytamy w magazynie "El Grafico". Do Montiego podeszli ludzie, od których usłyszał: "Jak Argentyna wygra finał, nie przeżyjecie - ty i twoja rodzina". Ponoć zastraszani mieli być także inni zawodnicy drużyny gości. Faktem jest jednak, że to Luis potraktował te słowa najpoważniej.

Płakał i trząsł się ze strachu

Doszło do tego, że poprosił trenera o wykreślenie go ze składu. Pewnie selekcjoner dokonałby zmiany, gdyby Adolfo Zumelzu - inny środkowy pomocnik - nie był kontuzjowany. Monti - z duszą na ramieniu - musiał więc zagrać.

- Bardzo się bałem. Grozili, że zabiją mnie i moją rodzinę. Byłem tak przerażony, że nawet nie myślałem, że gram w piłkę. Niestety zaszkodziłem moim kolegom - mówił po latach Monti, który momentami unikał kontaktu z piłką.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: nienaganna technika kolegi Lewandowskiego
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×