Maciej Kmita: Żółć zalewa oczy kibicom Cracovii (komentarz)

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Trybuna główna stadionu Cracovii
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Trybuna główna stadionu Cracovii

Krótką pamięć mają kibice Cracovii. Zespół Jacka Zielińskiego jest najlepszą drużyną Pasów, jaką zdecydowana większość z nich widziała w swoim życiu, a to i tak nie powstrzymuje ich przed wylewaniem na nią żółci i wyładowywaniem frustracji.

W tym artykule dowiesz się o:

Żółć to, jak głosił Jarosław Klejnocki z "Ziarna Prawdy" Zygmunta Miłoszewskiego, najbardziej polski wyraz, który "oddaje pewien charakterystyczny nad Wisłą stan mentalno-psychiczny. Zgorzknienie, frustrację, drwinę podszytą złą energią i poczuciem własnego niespełnienia, bycie na nie i ciągłe nieusatysfakcjonowanie".

Życie co dzień przynosi nowe potwierdzenie tezy profilera z trylogii Miłoszewskiego. Kolejne dostarczyła w sobotę część kibiców Cracovii, która podczas meczu z Górnikiem Łęczna zapomniała o tym, ile zespół Jacka Zielińskiego dał jej radości w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Pasy Zielińskiego są trzecią siłą Ekstraklasy pełną gębą. Krakowianie nie tylko teraz zajmują trzecie miejsce w ligowej tabeli, ale odkąd 54-letni szkoleniowiec przejął Cracovię, czyli od 20 kwietnia minionego roku, więcej punktów (68) od jego zespołu zdobyli tylko piłkarze Legii Warszawa (77) i Piasta Gliwice (69).

Ekipa Zielińskiego to też najskuteczniejsza drużyna Ekstraklasy. W 38 meczach rozegranych pod wodzą tego trenera krakowianie strzelili aż 77 goli - aż o 10 więcej od drugiej pod tym względem Legii - a 56 bramek zdobytych w bieżącym sezonie to najlepszy pod tym względem wynik Cracovii od 1948 roku!

W ostatnich 12 miesiącach piłkarze Pasów dostarczyli swoim kibicom wiele powodów do satysfakcji, na czele z pierwszym od 56 lat ekstraklasowym zwycięstwem w derbach przy Reymonta 22. Wydawać by się mogło, że zespół Zielińskiego wypracował sobie tym kapitał zaufania, z którego teraz może czerpać, gdy tkwi w serii, choć zaledwie czterech, spotkań bez zwycięstwa, ale nic z tych rzeczy.

Podczas sobotniego meczu z Górnikiem Łęczna pierwsze gwizdy przeszyły Kałuży 1 już po kilkunastu minutach gry, a kolejne nieudane zagrania zaczęto kwitować szyderczym śmiechem, który wcześniej był zarezerwowany tylko na wypadek wpadek rywali. Wreszcie w II połowie część trybun ryknęło "Pasy grać! K*** mać!", a to okrzyk, który do tej pory przy Kałuży 1 był używany tylko w ekstremalnych sytuacjach. Porcją gwizdów pożegnany został też Mateusz Cetnarski - piłkarz, którego Cracovii zazdrości w tej chwili każdy klub Ekstraklasy.

Kibice z młyna zachowywali się w porządku od pierwszego do ostatniego gwizdka, ale tym z innych sektorów, tym sfrustrowanym codziennym życiem, którzy przychodzą na Kałuży 1 sobie ulżyć i wylać z siebie żółć, przypominam, że obecna Cracovia to najlepsza Cracovia, jaką zdecydowana większość z nich widziała w swoim życiu. Pasy ostatni medal mistrzostw Polski zdobyły w 1952 roku, potem przez kilkadziesiąt sezonów błąkały się po niższych ligach albo rozpaczliwie walczyły o utrzymanie w Ekstraklasie.

A teraz ich klub na poważnie liczy się w walce o najwyższe cele, promuje reprezentantów Polski, a do tego jest chwalony za styl gry z każdej strony. A jeśli dla niektórych to za mało, to uderzę w szowinistyczne tony: po 28. kolejce zespół Jacka Zielińskiego miał aż 12 punktów przewagi nad Wisłą - nigdy w historii, na żadnym etapie sezonu przewaga Pasów nad Białą Gwiazdą nie była tak duża. A po 25. kolejce strata Wisły do Cracovii wynosiła aż 18 punktów. To "zima 110-lecia" na Błoniach.

Jerzy Pilch mówi, że "historia Cracovii jest naznaczona piętnem fatalizmu" i że to "klub nieszczęśników". Ja się z tym nie zgadzam, ale kibice Pasów sami w to uwierzyli i tak są tym przesiąknięci, są tak bardzo "na nie i ciągłe nieusatysfakcjonowani", że wypierają sukces, który staje się udziałem zespołu Jacka Zielińskiego i ich samych. Są tak uzależnieni od marudzenia i klęsk, że najmniejsza oznaka kryzysu daje im powód do upuszczenia żółci i wylania frustracji.

I nie, nie "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz". To tylko wyświechtany slogan. Trener Zieliński i piłkarze Cracovii zwyczajnie nie zasłużyli na to, co spotkało ich w sobotę. Tym bardziej że w przerwie zimowej Pasy straciły Denissa Rakelsa, czyli najlepszego strzelca, w pierwszych meczach rundy wiosennej nie mógł grać Miroslav Covilo, a teraz do końca sezonu będą musiały sobie radzić bez Damiana Dąbrowskiego.

Maciej Kmita

Zobacz wideo: Artur Jędrzejczyk: Cieszymy się z tego remisu

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: