Piłkarze Ruchu Chorzów kolejny raz w rundzie wiosennej stracili gole po stałych fragmentach. Trenerzy Niebieskich zimą pracowali nad grą w defensywie zespołu, w meczach sparingowych Ruch tracił niewiele goli.
Początek rundy nie wyglądał źle, ale ostatnio obrona zespołu z Cichej jest coraz bardziej dziurawa. W meczu z Wisłą Kraków chorzowianie dwie bramki stracili po dośrodkowaniach z rzutu wolnego i rzutu rożnego. Szczególnie w drugiej sytuacji karygodnie zachowali się zawodnicy gospodarzy, którzy nie kryli Zdenka Ondraska. - Trenerzy uczulali nas, że na początku pierwszej lub drugiej połowy nie możemy stracić gola, bo to ustawia mecz. Było jedno dośrodkowanie, potem drugie i zrobił się problem. Raz udało się wrócić do gry, potem do doprowadzenia do remisu zabrakło niewiele. Szkoda tego karnego Patryka Lipskiego - żałował Łukasz Hanzel, który w niedzielę nie zanotował zbyt dobrego występu. Dopiero wejście Macieja Iwańskiego uporządkowało grę Ruchu w drugiej linii.
Po porażce chorzowianie zmniejszyli swoje szanse na awans do grupy mistrzowskiej. W ostatniej kolejce Ruch zagra osłabiony w Gdańsku z również walczącą o pierwszą ósemkę Lechią. - Tam czeka nas mecz na noże - zapowiedział pomocnik Niebieskich.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: nienaganna technika kolegi Lewandowskiego
Źródło: WP SportoweFakty