GKS Katowice śrubuje serię meczów bez porażki. Dla Ślązaków był to czwarty z rzędu mecz, w którym zdobyli punkty. W tym czasie katowiczanie ograli MKS Kluczbork, Pogoń Siedlce i PGE GKS Bełchatów, a remisem zakończył się mecz z Miedzią Legnica. Zwycięstwo z bełchatowianami nie przyszło łatwo, gdyż w drugiej połowie rywale mieli kilka okazji, by doprowadzić do wyrównania.
W drugiej połowie katowiczanie "pomagali" bełchatowianom w ich atakach. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra, pomimo tego, że bramkę strzeliliśmy dopiero w końcówce, ale kilka sytuacji stworzyliśmy. W drugiej części gry sami kilkukrotnie napędziliśmy przeciwnika, by nam strzelił bramkę. Na szczęście dla nas dobrze dwa razy dobrze spisał się Kuchta, a w innych rywal był nieskuteczny - stwierdził trener GKS-u Katowice, Jerzy Brzęczek.
Katowiczanie gola zdobyli tuż przed przerwą, a w drugiej połowie mogli podwyższyć prowadzenie, co z pewnością dodałoby im spokoju. Jednak to bełchatowianie sprawiali lepsze wrażenie. - Z takim przeciwnikiem musimy uważać na takie sytuacje. Końcówka była zdecydowanie zbyt nerwowa. Mieliśmy sytuacje, by zdobyć drugą bramkę i mecz byłby spokojniejszy. Przez naiwność prowokowaliśmy do tego, by GKS Bełchatów zdobył bramkę wyrównującego - ocenił Brzęczek.
Z punktów mogli cieszyć się gospodarze, których wspierała liczna publiczność. Po zwycięstwie nad PGE GKS-em Bełchatów katowiczanie są na piątym miejscu w tabeli i do trzeciego Zawiszy tracą dwa punkty. Z kolei strata do drugiej Wisły Płock wynosi aż jedenaście "oczek". - To było dobre spotkanie dla kibiców i dziękuje im za wsparcie. Myślę, że takie popołudnia będziemy przeżywać w następnych tygodniach - zadeklarował Brzęczek.