Szybszy powrót Pawła Golańskiego. "Do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa"

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

Paweł Golański w ostatnich tygodniach pauzował z powodu kontuzji mięśniowej. Prawy obrońca Górnika Zabrze miał być brany pod uwagę przy wyborze składu dopiero za tydzień, lecz ze względu na uraz Pawła Widanowa szybciej wrócił do gry.

Paweł Golański to jeden z zawodników, którzy w trakcie zimowej przerwy dołączyli do Górnika Zabrze. Za kadencji Leszka Ojrzyńskiego były reprezentant Polski szybko wywalczył sobie miejsce w składzie, lecz w grze przeszkodził mu uraz mięśniowy, który na trzy tygodnie wyeliminował go z treningów. Ostatnio Golański brał udział w zajęciach Górnika, ale był ostrożnie wprowadzany do gry przez sztab szkoleniowy.

W miniony weekend Golański miał zagrać w meczu III-ligowych rezerw, lecz w ostatniej chwili trener Górnika musiał zmienić plan. Kontuzji kolana doznał Paweł Widanow, co sprawiło, że Golański szybciej wrócił do pierwszego zespołu. - Przed meczem wypadł mi Widanow. Golańskiego szykowałem dopiero na mecz z Koroną, miał grać w drugim zespole, ale była taka sytuacja, jaka była. Puściłem też Magierę na prawą obronę, bo kogo miałem dać? To były wymuszone i konieczne zmiany - przyznał Jan Żurek.

Golański w starciu z Pogonią Szczecin nie zawiódł, choć to właśnie jego stroną szczecinianie przeprowadzali groźne akcje. - Jeśli chodzi o stronę fizyczną to w moim przypadku było bardzo dobrze. Miałem długą przerwę, odnowiła mi się kontuzja i trzy tygodnie nie trenowałem z drużyną. Taka przerwa ma wpływ na dyspozycję sportową - powiedział prawy obrońca Górnika Zabrze.

- W moim wypadku nie było źle, ale do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa. W mojej opinii to był nasz najlepszy mecz w tym roku. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy, że nie zdobyliśmy trzech punktów - dodał piłkarz 14-krotnych mistrzów Polski. Ślązacy z Pogonią Szczecin zremisowali 1:1 i wciąż tracą 6 punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie w Ekstraklasie. W najbliższym meczu zmierzą się na wyjeździe z Koroną Kielce.

Komentarze (0)