Korona - Górnik: Cenne punkty zostały w Kielcach

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Polak /
PAP / Piotr Polak /
zdjęcie autora artykułu

Kielczanie udanie zakończyli rundę zasadniczą Ekstraklasy. Korona pokonała na własnym stadionie oddalający się od pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej Górnik Zabrze 2:1 (1:1).

W tym artykule dowiesz się o:

Przed 30. kolejką Ekstraklasy złocisto-krwiści byli w gronie sześciu drużyn ciągle liczących się w grze o "ósemkę". Jednak aby ten cel udało się zrealizować potrzebowali oni zwycięstwa oraz korzystnych rozstrzygnięć na innych stadionach. Tak skomplikowana sytuacja spowodowała, że podopieczni Marcina Brosza podchodzili do całej sprawy na chłodno. - Musimy się skoncentrować na tym, co będzie się działo w Kielcach - mówił obrońca Bartosz Rymaniak.

Gospodarze rzeczywiście nie zamierzali czekać i już po kilkudziesięciu sekundach prowadzili 1:0! Piłka po strzale głową Elhadji Pape Diawa najpierw trafiła w poprzeczką, a następnie prosto pod nogi nadbiegającego Vlastimira Jovanovicia. Bośniak uderzył bez zastanowienia, przerywając tym samym trwającą od 8 listopada 2014 roku (!) serię bez zdobytej bramki.

Złocisto-krwiści mieli przewagę, próbowali zawiązywać kolejne akcje, lecz nieźle układające się dla nich spotkanie w 14. minucie zostało przerwane. Powód? Zachowanie miejscowych fanów, którzy nie zgadzając się z polityką klubu postanowili... wrzucić na boisko środki pirotechniczne.

Ta niespodziewana chwila oddechu wyszła na dobre przyjezdnym. 14-krotni mistrzowie Polski otrząsnęli się po niemrawym początku i w kolejnych fragmentach zaczęli przejmować kontrolę. Postraszyli już w 23. minucie, gdy Dariusz Trela z najwyższym trudem obronił strzał głową jednego z rywali!

Zabrzanie widząc, że Korona nie umie się zorganizować w ataku nie odpuszczali i w 40. minucie odrobili straty. Mariusz Przybylski efektownie huknął sprzed pola karnego, wykorzystując bierność defensorów Korony. Niewiele zabrakło, a ekipa Jana Żurka schodziłaby na przerwę w jeszcze lepszych nastrojach, ale nie pozwolił na to Trela! 26-latek zatrzymał próbę z dystansu Bartosza Kopacza oraz będącego z nim sam na sam Szymona Skrzypczaka!

Po zmianie stron zamiast kolejnych dogodnych okazji mieliśmy chaotyczną przebijankę. Żadna ze stron nie umiała przez dłuższy czas narzucić własnego stylu. Bardziej aktywny za to był sędzia Paweł Raczkowski, coraz częściej sięgając po gwizdek.

Dużo więcej działo się na trybunach. Tym razem za sprawą fanów Górnika. Dym z odpalonych przez nich rac uniemożliwił na kilka minut kontynuowanie pojedynku. Kolejny punkt zwrotny? Zgadza się. To koroniarze przycisnęli i niespełna kwadrans przed końcem znów uradowali licznie zgromadzoną publiczność! Siergiej Pilipczuk "nawinął" obrońcę, a następnie przepięknym uderzeniem nie dał szans Grzegorzowi Kasprzikowi.

Drużyna z Górnego Śląska nie była już w stanie odpowiedzieć i komplet punktów został przy Ściegiennego. Chociaż zwycięstwo nie dało Koronie miejsca w grupie mistrzowskiej, to jest niezwykle cenne w kontekście nadchodzącej walki o utrzymanie. Górnicy natomiast znów się od niego oddalili.

Korona Kielce - Górnik Zabrze 2:1 (1:1) 1:0 - Vlastimir Jovanović 4' 1:1 - Mariusz Przybylski 40' 2:1 - Siergiej Pilipczuk 77'

Składy:

Korona Kielce: Dariusz Trela - Bartosz Rymaniak, Elhadji Pape Diaw, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Siergiej Pilipczuk (80' Vladislavs Gabovs), Vlastimir Jovanović, Rafał Grzelak (60' Marcin Cebula), Nabil Aankour, Łukasz Sierpina (53' Tomasz Zając) - Airam Cabrera

Górnik Zabrze: Grzegorz Kasprzik - Paweł Golański, Bartosz Kopacz, Adam Danch, Ken Kallaste - Roman Gergel (81' Armin Cerimagić), Marcis Oss, Mariusz Przybylski, Rafał Kurzawa (69' Łukasz Madej), Szymon Skrzypczak (78' Maciej Korzym) - Jose Kante

Żółte kartki: Adam Danch, Bartosz Kopacz, Szymon Skrzypczak, Łukasz Madej (Górnik).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 8467.

Sebastian Najman z Kielc [b]Zobacz wideo: Tałant Dujszebajew: Jestem zadowolony, ale... chcę więcej!

{"id":"","title":""}

[/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)