Po pierwszej połowie gliwiczanie prowadzili tylko 1:0, mimo że zdecydowanie górowali nad Lechią Gdańsk. Po zmianie stron to jednak goście osiągnęli przewagę, a mimo tego mecz zakończył się wynikiem 3:0. - Do przerwy prowadziliśmy 1:0, ale po zmianie stron Lechia doszła do głosu. Miała nawet rzut karny, ale go nie wykorzystała, a później Mateusz Mak podwyższył na 2:0 i kolejny gol był konsekwencją drugiego. Chwała chłopakom za to, że wygraliśmy trzema bramkami i zagraliśmy na zero z tyłu - powiedział Jakub Szmatuła, bramkarz Piasta Gliwice.
Ogromne zasługi po zdobyciu trzech punktów trzeba przypisać właśnie Szmatule, który nie dość, że cały mecz bronił bardzo pewnie, to powstrzymał również Sebastiana Milę strzelającego z jedenastu metrów. - Lechia w pierwszej połowie nie miała klarownych sytuacji, ale w drugiej stworzyła już sobie kilka okazji. Wybroniliśmy się jednak i po tym poznaje się klasowy zespół. W kluczowym momencie nie dość, że nie straciliśmy bramki, to jeszcze dołożyliśmy dwie z przodu - cieszył się doświadczony golkiper.
Czy z perspektywy zawodnika gospodarzy biało-zielonym należał się rzut karny? - Tomek Mokwa mówił, że lekko zahaczył Kubę Wawrzyniaka. Rywal upadł, a sędzia gwizdnął, ale musimy przeanalizować to na powtórkach, żeby unikać takich sytuacji - przyznał były gracz Warty Poznań. - A moją tajemnicą pozostanie to jak wyczułem strzał Mili - dodał z uśmiechem.
ZOBACZ WIDEO Jakub Błaszczykowski mógł zarabiać miliony w Chinach: To nie był odpowiedni moment
Po niedzielnym starciu można zastanawiać się czy to Piast znowu jest taki mocny, czy może jednak Lechia zagrała słabo. - Wydaje mi się, że Piast był mocny. Już w drugiej połowie w Poznaniu pokazaliśmy, że trzeba się z nami liczyć. Wtedy ta gra napawała optymizmem i myślę, że teraz będzie tylko lepiej. Do meczu z Pogonią musimy zachować chłodne głowy i jestem przekonany, że będziemy dobrze przygotowani - podkreślił 35-latek.
Frekwencja na obiekcie przy Okrzei pozostawia dużo do życzenia. Jednak ci, którzy pojawiają się na stadionie dodają swoim ulubieńcom skrzydeł. - Doping kibiców jest dla nas kluczowy. Z Lechią słychać było ich bardzo mocno i to nas pomogło. Jesteśmy w domu, tworzymy jedną wielką rodzinę i to nam pomaga w zwycięstwach. Liczę, że ta wygrana sprawi, że na następny mecz przyjdzie po prostu cały stadion - zakończył Jakub Szmatuła.