Pellegrini - nadszedł czas zemsty na Realu

AFP / Paul Ellis
AFP / Paul Ellis

Nie ma szkoleniowca, który miałby lepsze powody do pokonania Realu Madryt niż Manuel Pellegrini. Choć jego dni w klubie z Anglii są już policzone, bez wątpienia trener będzie chciał wyeliminować Królewskich.

Półfinał Ligi Mistrzów Manchester City - Real Madryt to doskonała okazja do wyrównania rachunków z przeszłości, choć z drugiej strony niezależnie od wyniku tego spotkania, szkoleniowiec po raz kolejny zostanie zastąpiony.

"Nie chciałbym być na jego miejscu"

Takimi słowami Sir Alex Ferguson podsumował zadanie, przed jakim stanął Pellegrini w 2009 roku, kiedy został trenerem Realu Madryt. Wszystko za sprawą spektakularnych transferów, jakich dokonywał wówczas prezes klubu Florentino Perez.

- Nie ma łatwego zadania, bo musi ułożyć pierwszy skład z samych indywidualności – mówił żartobliwie Ferguson.

Perez ściągnął bowiem Ronaldo, Kakę, Alonso, Albiola czy Beznemę. Ten koszyk kosztował go 270 milionów euro. Nietrudno wyobrazić sobie, jakie nastroje panowały po przegranym meczu z Olympique Lyon, przez co Real po raz szósty z rzędu nie dotarł do 1/8 finału Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO LM: historyczny mecz City. Real po raz 27. (statystyki)

{"id":"","title":""}

Pellegrini przeniósł się do Europy w 2004 roku i objął posadę menedżera Villarreal, który doprowadził do największych sukcesów w historii tego klubu. Pod jego wodzą zespół zajął trzecie miejsce w La Liga w sezonie 2004/05, zdobył Puchar Intertoto i znalazł się w półfinale LM. Praca Pellegriniego została zauważona przez szefów Realu Madryt, którzy ściągnęli go w 2009 roku. W Madrycie Chilijczyk osiągnął rekord punktów w lidze, jednak nie spełnił oczekiwań w kwestii tytułów.

Choć pod względem statystyk trenerowi nie można było wiele zarzucić (średnia zwycięstw w lidze wynosiła 8 wygranych na 10 spotkań, a średnia goli to 2,38 na mecz) to po tym, jak jego zespół przegrał z Barceloną walkę o mistrzostwo Hiszpanii i zakończył sezon bez żadnego trofeum, 26 maja 2010 r. został zwolniony.
 
- Nawet zdobycie tytułu mistrzowskiego nie pomogłoby mi zostać w Realu Madryt. Zresztą nawet nie chciałbym zostać na warunkach, jakie mi narzucono - mówił wtedy szkoleniowiec. - Osiemdziesiąt procent kibiców w ankiecie pokazało, że są przeciwko mojemu zwolnieniu. To wyniosłem z Realu. Czy to jest rekompensata? Oni wskazują, że droga była prawidłowa - powiedział w wywiadzie dla El Pais.

Plac imienia Manuela Pellegriniego

Od 3 listopada 2010 roku trener znalazł zatrudnienie w Maladze, gdzie doprowadził klub do najwyższej w historii pozycji na koniec sezonu (czwarta na koniec sezonu 2011/12). Tym samym drużyna wystartowała w Lidze Mistrzów, z której ostatecznie jednak odpadła w ćwierćfinale po dwumeczu z Borussią Dortmund. Choć Malaga przeżywała rozkwit, Pellegrini w czerwcu 2013 nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu. Mimo wszystko w oczach mieszkańców Andaluzji zapisał się jako dobry trener. Władze chcąc mu podziękować za pełną sukcesów prawie trzyletnią pracę nazwali jeden z placów jego imieniem.

- Nie szukam dodatkowych korzyści ekonomicznych, rezygnując z tej posady. Po prostu nie czuję się tutaj spełniony - powiedział wtedy.

Kiedy w 2013 roku z Manchesteru City odchodził ówczesny trener Robert Mancini, stało się jasne, że Chilijczyk ma duże szanse, by go zastąpić.

Kierunek: Anglia

14 czerwca oficjalnie objął stanowisko szkoleniowca angielskiego klubu. Tam jednak historia zaczęła wyglądać podobnie do tej z Realu Madryt. W swoim pierwszym sezonie zdobył mistrzostwo Anglii, będąc pierwszym trenerem spoza Europy, któremu udało się to osiągnąć. Ponadto wywalczył Puchar Ligi Angielskiej. To jednak nie zdołało przekonać szefów klubu, którzy w lutym tego roku ogłosili, że mają następcę 63-latka.

- Z naszego szacunku do Manuela i zawodników postanowiliśmy ogłosić tę decyzję już teraz, aby uniknąć niepotrzebnych spekulacji. Manuel poparł ten pomysł i pozostaje skupiony na obecnych celach - napisano w oficjalnym oświadczeniu Manchesteru City.

Manuel Pellegrini nie wydaje się być zaskoczony decyzją klubu. Jak sam wyznał "liczył się  z tym, ile trwa jego kontrakt".

- Aitor Beguiristain (dyrektor do spraw piłki) i Ferran Soriano (dyrektor wykonawczy) zawsze chcieli pracować w Manchesterze City z Guardiolą, co wydaje się logiczne, znają się przecież jeszcze z czasów Barcelony - dodał Pellegrini. - Jeśli nawet wygrałbym dwa razy Ligę Mistrzów i zdobył dwa razy mistrzostwo Anglii, Guardiola tak i tak by przyszedł - podsumował szkoleniowiec.

Mogłoby się wydawać, że spotkanie Manchesteru City z Realem Madryt to doskonała okazja do zrewanżowania się za wcześniejsze zwolnienie. Pellegrini zaprzecza jednak, by taki konflikt miał miejsce. "Nie mam do nikogo żalu" - zapewnia.

Trener nie rozpamiętuje przeszłości, skupia się na planie pokonania Hiszpanów na Etihad Stadium.

- Nie będziemy się bronić, aby dojść do finału. Zawsze starałem się, aby prowadzić zespół, który gra dobrą piłkę. Potrzebne będą nam gorące serce i chłodny umysł - podsumował trener.

Mecz Manchesteru City z Realem Madryt 26 kwietnia o godz. 20.45.

Komentarze (0)