Arkadiusz Malarz: Oczy mi łzawiły od rac

- Każdy chłopak chciałby się zaprezentować w takich warunkach. Nie tylko młodzież ale i tacy, którzy dobijają do czterdziestki - cieszył się Arkadiusz Malarz, bramkarz Legii Warszawa, po wygranym meczu z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Bramkarz Legii Warszawa był znowu pewnym punktem swojej drużyny. Arkadiusz Malarz zachował czyste konto a jego drużyna pokonała Lecha Poznań 1:0.

Pod koniec spotkania w kierunku Malarza poleciały race i wydawało się, że mogą zrobić zawodnikowi krzywdę.

- Nic się nie stało, ale oczy zaszły mi łzami - mówił.

- Nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby się położyć i udawać jakiś uraz. Miło mi się zrobiło, gdy po meczu usłyszałem słowa: "Arek, szacunek za to, co dzisiaj zrobiłeś". Sędzia musiał kilka razy przerwać zawody. Dobrze jednak, iż nie zakończył spotkania, ponieważ w ten sposób byśmy pokazali, że przegraliśmy z pewną grupką osób, których nie możemy nazwać kibicami - komentował. ZOBACZ WIDEO Dawid Kownacki: Za trzecim razem nam sie uda (źródło TVP)

- Nie spodziewałem się, że fani zaczną tak rzucać racami w moim kierunku. Jestem jednak odporny i przyzwyczajony do takich sytuacji, ponieważ na Olympiakosie leciały zapalniczki i monety. Dla mnie to żadna nowość. Sędzia musiał kilka razy przerwać zawody. Przyznam, trochę nas to wybijało z rytmu, ale podejrzewam, że piłkarzom Lecha również nie łatwo było się dostosować do takich warunków. Zachowaliśmy jednak koncentrację do samego końca - zapewnia.

- Podobała mi się otoczka finału. Fajnie jest stanąć sobie na murawie Stadionu Narodowego i zaśpiewać hymn Polski. Coś wspaniałego - ekscytował się.

Dodaje, że wygrana będzie bardzo istotna w kontekście finiszu Ekstraklasy. Zwłaszcza że teraz Legia gra z Piastem Gliwice. Na Łazienkowskiej będziemy mieli mecz sezonu.

- Cieszę się, że zdobyliśmy trofeum. Podnieśliśmy się na duchu. Chcieliśmy w ten sposób zrehabilitować się za nasze nieudane spotkanie w Lubinie z Zagłębiem. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa - zaznacza.

Legia wygrywa z Lechem po raz kolejny, co jest swego rodzaju ewenementem, bo wcześniej to "Kolejorz" kilka razy w decydujących meczach był górą.

- Wydaje mi się, że trochę inaczej zaczęliśmy podchodzić do tej rywalizacji. Jesteśmy teraz zadowoleni, że potrafimy z tak silnym przeciwnikiem zwyciężyć. Zachowaliśmy czyste konto. Dobrze współpracowałem z linią obrony. Wierzę, że kolejne mecze będą dla nas równie udane - mówi.

Na temat swojej coraz mocniejszej pozycji w bramce dodaje: - Nigdy w żadnym klubie nie byłem z miejsca pierwszym bramkarzem. Zawsze musiałem sobie wywalczyć swoją pozycję. Trener mi zaufał, moi koledzy również, więc ja po prostu robię swoje. Sam sobie stawiam kolejne cele.

- W lidze osiągnąłem długą serię bez straty gola, ale nie wyrównałem swojego rekordu z Grecji. Na początku byłem niepocieszony, ponieważ nie grałem, a nie grzeszę cierpliwością. Jestem jednak zadowolony, że praca zbiera owoce, więc moje indywidualne sukcesy schodzą na dalszy plan. Legia musi zdobyć mistrzostwo Polski, a jeśli ja przy okazji dorzucę do tego jakąś cegiełkę, to będę się z tego cieszył - zaznacza.

- Piast zwyciężył w weekend z Pogonią Szczecin, prezentuje fajną piłkę. Jeszcze sezon temu walczyli o utrzymanie, teraz chcą zdobyć tytuł. To podobna sytuacja do Leicester City. Ale liczę, że wygramy, żebyśmy posmakowali dubletu przy Łazienkowskiej 3 - stwierdza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×