PZPN wydał oświadczenie w sprawie zajść podczas finału Pocharu Polski. Potępia zachowanie kibiców

Polski Związek Piłki Nożnej wydał oświadczenie w sprawie zajść podczas finału Pucharu Polski. Futbolowa centrala potępiła zachowanie kibiców Lecha Poznań, którzy wrzucili na boisko race.

Mateusz Karoń
Mateusz Karoń
Finał Pucharu Polski 2016: Lech Poznań - Legia Warszawa, sektor Legii Newspix / Paweł Pietranik / Finał Pucharu Polski 2016: Lech Poznań - Legia Warszawa, sektor Legii

Jedna z nich trafiła bramkarza Legii Warszawa, Arkadiusza Malarza. PZPN przeprosił zawodnika stołecznego klubu za to, że jego zdrowie zostało narażone na szwank.

W oświadczeniu znalazły się także słowa krytyki dla fanów "Wojskowych". Na początku spotkania w ich sektorze odpalone zostały race, a dym utrudniał widoczność.

ZOBACZ WIDEO 4-4-2: race na boisku podczas PP. "Lech powinien przysłać Malarzowi wagon whisky" (źródło TVP)

Oświadczenie PZPN:

"Polski Związek Piłki Nożnej pragnie podziękować uczestnikom naszej piłkarskiej majówki na PGE Narodowym w Warszawie. 2 maja od rana przeżywaliśmy porywające finały XVI Turnieju "Z Podwórka Na Stadion o Puchar Tymbarku", a od godziny 16:00 obserwowaliśmy finał Pucharu Polski Lech Poznań - Legia Warszawa.

Największa w Europie tego typu impreza dla dzieci, jak zwykle pokazała, jak fascynującą może być piłka nożna. Uczestnicy naszego turnieju, a także ich opiekunowie, trenerzy, rodzice i kibice po raz kolejny przekonali się, że są godni gry i emocji na najważniejszym piłkarskim obiekcie w Polsce. Do zobaczenia za rok!

Od lat PZPN czyni wiele starań by rozgrywki o Puchar Polski, nazwane kiedyś Turniejem Tysiąca Drużyn, stały się prawdziwym piłkarskim świętem. Godna oprawa tego wydarzenia, miejsce rozegrania finału, dostojni goście, wielkie zainteresowanie kibiców, transmisja w powszechnie dostępnej telewizji Polsat pokazują, że nasza majówka ma stałe i godne miejsce w kalendarzu polskiego futbolu. Jesteśmy świadomi stale wzrastającej rangi finału Pucharu Polski i zrobimy wszystko, aby każdego roku finał był prawdziwym świętem naszego futbolu.

Gratulując Legii Warszawa sięgnięcia po to trofeum dobrze wiemy, że 2 maja doszło do karygodnych aktów chuligaństwa ze strony kibiców Lecha Poznań. Rzucanie palących się rac na boisko podczas gry przez fanów poznańskiej drużyny jest godne najwyższego potępienia. Fani Legii odpalając race dymne także popsuli widowisko. Nie ma i nigdy nie było naszej zgody ani tolerancji dla takich incydentów. Nasze święto zostało zepsute, a idea rozgrywek po prostu sprofanowana. Wielki wysiłek organizacyjny: związku, służb porządkowych i wszystkich zaangażowanych w to wydarzenie został wystawiony na ciężką próbę. Odrzucając pierwsze kategoryczne i utrzymane w histerycznym tonie opinie i "dobre rady" pod adresem organizatorów finału, pragniemy docenić spokój, opanowanie i trzeźwość umysłu sędziego głównego spotkania Lech - Legia Szymona Marciniaka, który zrobił wszystko by doprowadzić mecz do końca. Ewentualne przedwczesne zakończenie tego spotkania mogłoby spowodować nieobliczalne skutki dla wszystkich. Bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz pokazał, że nawet w takich momentach zagrożenia zdrowia, kiedy chuligani z Lecha rzucali w jego kierunku płonące race, umie zachować klasę i spokój i wiedział, że każdy jego spontaniczny gest mógłby doprowadzić do jeszcze większego zdziczenia na sektorze poznańskiego klubu. Wyrażamy ubolewanie z tego powodu i jako współorganizator imprezy zwyczajnie bramkarza Legii przepraszamy.

PZPN chce współpracować z kibicami, ludźmi kochającymi futbol. Partnerskie stosunki, jakie zaproponowaliśmy fanom naszych klubów, zostały wystawione na najcięższą próbę. Zawsze podkreślaliśmy, że to nasze wspólne święto. Jednak, jedna ze stron zwyczajnie i jednostronnie "wypowiedziała" współpracę. Chuligańskie incydenty nie odwiodą Polskiego Związku Piłki Nożnej od mozolnego i systematycznego budowania rangi rozgrywek o Puchar Polski".

Czy Lech Poznań powinien zostać wyrzucony z Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×