Robert Podoliński: Mam nadzieję, że jest to sygnał i uśmiechnie się do nas szczęście

Podbeskidzie Bielsko-Biała dzięki bramce zdobytej w ostatniej sekundzie doliczonego czasu gry wywalczyło remis w starciu z Koroną Kielce. - Mam nadzieję, że jest to sygnał i w końcu uśmiechnie się do nas szczęście - powiedział Robert Podoliński.

Podbeskidzie Bielsko-Biała do starcia z Koroną Kielce przystępowało z nożem na gardle. Górale nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów. Po 34. kolejce bielszczanie zamykali ligową tabelę i w swoim dorobku mieli 19 punktów, a do miejsca gwarantującego utrzymanie tracili jedno "oczko". Porażka z Koroną mogła być dla Podbeskidzia katastrofą. W sobotę dojdzie do bezpośredniej konfrontacji Górnika Łęczna z Górnikiem Zabrze i w przypadku triumfu jednej z tych drużyn strata Górali do bezpiecznego miejsca wynosiłaby cztery punkty.

Przed meczem jedynym satysfakcjonującym wynikiem dla Podbeskidzia było zwycięstwo, ale biorąc pod uwagę przebieg spotkania, Górale muszą być zadowoleni ze zdobycia jednego punktu. Bielszczanie w pierwszej połowie nie sprawiali wrażenia drużyny walczącej o pozostanie w Ekstraklasie. Dali się zepchnąć do defensywy, a sami nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę rywala.

Zdaniem trenera Podbeskidzia, na postawę zespołu wpłynęła stawka meczu. - Możemy podzielić ten mecz na kilka części. Do 30. minuty zestresowane Podbeskidzie nie potrafiło wymienić czterech podań. Było widać, że jest to mecz o wysoką stawkę i stres prawie by nas zjadł. Nie graliśmy tego, co chociażby po stracie bramki. Szkoda, że musieliśmy czekać, aż dostaniemy gola, żeby zacząć grać w piłkę - ocenił Robert Podoliński.

ZOBACZ WIDEO Lech i Legia zapłacą za race. Kibice nadal bezkarni? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Bielszczanie aktywniejsi byli w drugiej części gry. - Podjęliśmy wtedy duże ryzyko, było sporo kontrataków, które na szczęście nie zakończyły się bramką dla przeciwnika. Do nas w końcu uśmiechnęło się szczęście i tak trzeba to podsumować. Bardzo ciężko było cokolwiek zrobić i strzelić w światło bramki. Dopiero gdy Jozef Piacek poszedł w pole karne to zaczęliśmy wygrywać jakieś pojedynki główkowe - powiedział Podoliński.

Wywalczony w takich okolicznościach remis może być dla Górali momentem przełomowym w walce o utrzymanie. Do rozegrania bielszczanom pozostały dwa mecze: wyjazdowe z Górnikiem Łęczna i domowe z Wisłą Kraków. - Ciężko grało się z Koroną. Byliśmy w stanie przedrzeć się bocznymi sektorami pod pole karne Korony, ale nie wynikało z tego kompletnie nic. Dziękuję zespołowi za remis, mam nadzieję, że jest to sygnał i w końcu do Podbeskidzia uśmiechnie się szczęście, a fatum mamy już za sobą - przyznał Podoliński.

Komentarze (0)