Sandecja po golu Przemysława Szarka i dwóch trafieniach Filipa Piszczka zwyciężyła 3:0. - Można użyć piłkarskiego frazesu - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Mieliśmy w pierwszych minutach okazje po stałych fragmentach gry, ale nie było z tego bramek. Brakuje nam tego na wyjazdach - komentował Rafał Zembrowski, obrońca Pogoni.
Drużyna z Siedlec przegrała w Nowym Sączu ośmy z kolei wyjazdowy mecz w tym sezonie. Ostatnie zwycięstwo na terenie rywala datowane jest na 24 października 2015 roku, kiedy to udało się ograć 3:2 Rozwój Katowice.
- Nie potrafiliśmy strzelić bramki w Nowym Sączu, a sami straciliśmy je po głupich błędach. Nie wiem co się dzieje, niech te mecze wyjazdowe już się kończą - dodał Zembrowski, piastujący funkcję kapitana Pogoni Siedlce.
ZOBACZ WIDEO Jacek Zieliński: dzisiaj liczył się wynik (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Wynik 0:3 sugeruje zupełnie coś innego, ale goście wcale nie zagrali złego meczu. - Powiedzieliśmy sobie w szatni, że w I połowie byliśmy drużyną lepszą, lepiej poukładaną. Mamy już jakiś styl, wypracowaliśmy go sobie. Wychodziliśmy na II połowę z wiarą, że uda się losy tego meczu odwrócić, ale do tego trzeba strzelać bramki. Mieliśmy kilka sytuacji, ale jakby brakowało nam wiary, że możemy pokonać bramkarza Sandecji. Kiedy gramy u siebie, idziemy jak do pożaru. Tutaj przestraszyliśmy się pana Trochima i pana stopera Ukraińca (Witalij Berezowski - przyp. red.). Nie potrafiliśmy zdobyć bramki jakimkolwiek sposobem - podkreślił Rafał Zembrowski.
Rozgoryczenie można było też usłyszeć w głosie szkoleniowca. - Jesteśmy rozczarowani, bo przyjechaliśmy tu po jakąś zdobycz punktową. Chcieliśmy wygrać, ale nie pogardzilibyśmy 1 oczkiem. Niestety to się nie udało, choć w I połowie nie graliśmy najgorzej. Utrzymywaliśmy się przy piłce, większymi fragmentami dominowaliśmy, stwarzaliśmy sobie okazje. Gole straciliśmy z 2 stałych fragmentów gry i w II połowie było coraz ciężej. Staraliśmy się złapać kontakt przez co narażaliśmy się na kontry i Sandecja strzeliła trzecią bramkę - analizował Bartosz Tarachulski, asystent trenera Pogoni Siedlce. Marcin Sasal obserwował spotkanie z wysokości trybun. To efekt kary Polskiego Związku Piłki Nożnej za wypowiedź na konferencji prasowej po meczu z Miedzią Legnica.
Zespół z Siedlec wciąż musi drżeć o ligowy byt. Zajmuje 12. miejsce i ma tylko 2 punkty przewagi nad strefą spadkową. - Zabawa trwa dalej. Mogliśmy tym meczem poprawić swoją sytuację, a tak będziemy musieli walczyć do końca - skomentował Rafał Zebmrowski.
- Przed nami bardzo ważne mecze u siebie - z Olimpią Grudziądz i Rozwojem Katowice. Na własnym stadionie nie mamy problemów ze zdobywaniem punktów i oby tak dalej - zakończył Bartosz Tarachulski.