Arkadiusz Milik dla "PN": Jadę odpocząć

- Do zakończenia Euro 2016 nie chcę w ogóle nic słyszeć - tak na temat swojego ewentualnego transferu reaguje napastnik Ajaksu Amsterdam i reprezentacji Polski Arkadiusz Milik.

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA / OLAF KRAAK

Zaliczył bardzo udany sezon, mimo że na ostatniej prostej Ajax Amsterdam przegrał mistrzostwo Holandii. Grał w podstawowym składzie jako środkowy napastnik, strzelił ponad dwadzieścia goli, siedem razy asystował. Stał się gwiazdą Eredivisie. To dobrze, że przyjedzie na zgrupowanie kadry przed finałami Euro 2016 jeszcze bardziej pewny siebie niż dotychczas, jeszcze mocniej przekonany, że może wraz z zespołem odegrać na turnieju ważną rolę. A znakomite wyniki Arkadiusza Milika sprawiły, że zainteresowało się nim wiele klubów od Ajaksu silniejszych.

"Piłka Nożna": Wyczytałem w prasie hiszpańskiej, że są tobą zainteresowane następujące kluby: Arsenal, Liverpool, Leicester, Everton, Inter Mediolan, Juventus, Bayern, Lazio, Olympique Marsylia no i, najświeższa sprawa, Sevilla. Które nazwy potwierdzisz?

Arkadiusz Milik: - Akurat co do Sevilli, to rzucił mi się w oczy jakiś nagłówek o mnie i o niej. Ale połowę wymienionych tu nazw słyszę teraz pierwszy raz, oczywiście w kontekście zainteresowania moją osobą.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Transfer Roberta Lewandowskiego za 100 mln euro? Ekspert widzi taki scenariusz

I od drugiej połowy może się zakręcić w głowie.

- Ale nie mi. W tej chwili całkowicie odrzucam temat zmiany klubu, zupełnie się nim nie interesuję. Poprosiłem menedżera, by do zakończenia finałów Euro nie informował mnie o żadnych ewentualnych propozycjach, zakomunikowałem mu, że nie chcę w ogóle nic słyszeć. Bo po co by mi to było? I tak żadnej decyzji nie podejmę, a gdzieś by się to wszystko pałętało z tyłu głowy i odciągało uwagę od spraw najważniejszych. Najpierw był to finisz sezonu w Holandii, teraz koncentruję się już na Euro.

Naprawdę nic a nic to zamieszanie cię nie rusza?

- Nie rusza. Dawno temu podjąłem decyzję, że nie czytam nic na swój temat, zarówno jeśli chodzi o recenzje występów jak i rozmaite plotki, pogłoski. Rozwijać się, być co dzień lepszy jako piłkarz - to mnie rusza, a nie to, co ktoś napisze.

Pomeczowych recenzji nie czytasz, żeby nie popaść w jakiś zbędny szał po dobrych spotkaniach, czy równie niepotrzebną depresję po słabych?

- A po co się dodatkowo stresować? Wystarczy, że oceni mnie trener i sam wystawię sobie cenzurkę. Odkąd przestałem czytać artykuły o sobie, mam czystszą głowę. A ona jest najważniejsza.

Skoro już jednak natknąłeś się na Sevillę, co się odezwało z tyłu głowy w owym momencie?

- Że to fajny klub grający w fantastycznej lidze.

I że występuje w nim twój najlepszy kumpel w reprezentacji Polski, Grzegorz Krychowiak? Tak przedstawia was hiszpańska prasa...

- Doprawdy? Z Grześkiem koleguję się tak samo, jak z innymi członkami reprezentacji Polski, ale doniesienia o jakiejś szczególnie mocnej przyjaźni, która nas łączy, nie polegają na prawdzie.

To powiedz przynajmniej, jaka jest twoja wymarzona liga?

- No... hiszpańska. Nie ma co kryć. Jestem wielkim miłośnikiem nie tylko hiszpańskiego futbolu, ale Hiszpanii jako kraju w ogóle. Uwielbiam tamtejszą kuchnię, pogodę, język. Zwłaszcza język mi się podoba. Miałem kiedyś w szatni kolegów, którzy się po hiszpańsku porozumiewali i wtedy się w tym języku zakochałem. Ale na razie się go nie uczę. Jednak muszę od razu zaznaczyć, że tego typu sprawy nie będą decydowały o ewentualnym wyborze przeze mnie nowego klubu. Jestem profesjonalistą i będę się kierował perspektywami sportowymi. Dziś nawet wolę nie przyznawać się, że w dzieciństwie byłem fanem zagranicznego klubu X, bo co będzie, jeśli dobrą ofertę złoży mi klub Y, którego kibice klubu X nie lubią?

Co do perspektyw sportowych, to trudno gdziekolwiek znaleźć lepsze miejsce, niż w Primera Division.

- To prawda.

Orientujesz się, ile Ajax może za ciebie zażądać?

- To też mnie nie interesuje. Nie mam pojęcia. Nie odbyłem z dyrektorem sportowym klubu żadnej rozmowy ani na ten temat, ani na temat mojej przyszłości w ogóle.

Jakie panowały nastroje przed ostatnią kolejką i meczem z De Graafschap?

- Wiadomo, jaka była sytuacja: znacznie lepszy bilans bramkowy od PSV sprawiał, że w zasadzie wystarczało nam dowolne zwycięstwo. Powtarzaliśmy sobie, że nie może nam się nic złego przytrafić, ale musimy być czujni, żeby nie stracić gola po jakiejś przypadkowej akcji, nie złapać nerwów. Plan był taki, żeby szybko strzelić jednego gola, potem drugiego, ułożyć sobie mecz i do końca mieć nad nim kontrolę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×