Oceniamy ligę: trudny sezon za Jagiellonią. Motto "postaw na młodego" zdało egzamin

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Nerwy, presja i wracające jak bumerang samobóje. To był trudny sezon Jagiellonii Białystok. Postawiono na młodość i choć łatwo nie było, cel w postaci utrzymania został zrealizowany.

Już po graniu. Sezon dobiegł końca. Nastał czas odpoczynku. Jedni poświęcą go rodzinie w domowym zaciszu, inni wyjadą. Michał Probierz należy do tych drugich i aktualnie delektuje się urokami Katalonii. Przerwa od piłki jest jak najbardziej wskazana. Jagiellonia Białystok ma bowiem za sobą bardzo ciężki sezon. Trzeba naładować baterie.

Patrząc przez pryzmat całych rozgrywek, 11. miejsce należy uznać za sukces. W grze żółto-czerwonych mało było konkretów i większość spotkań cechował chaos. Kryzys gonił kryzys. Kulała gra obronna. Do dzisiaj próżno szukać rasowego napastnika. Brakowało walorów, które pozwoliłyby cyklicznie dopisywać punkty. Anita Lipnicka śpiewała "Wszystko się może zdarzyć". Pasuje jak ulał. Taka już jest ta nasza liga, że mimo słabej postawy możesz walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie. Przed ostatnimi meczami sezonu zasadniczego wszystko mogło się zdarzyć. Była szansa na pierwszą ósemkę. Na własne życzenie skończyło się zmaganiami o byt.

Jest jednak co wspominać. Choćby show Bartłomieja Drągowskiego w Gdańsku i komiczne symulowanie kontuzji. Na początku kwietnia Marek Wasiluk i Gutieri Tomelin "zadbali" o to, by Podbeskidzie Bielsko-Biała, oddając jeden groźny strzał, wygrało 3:0. Była też pełna ekspresji, słowna utarczka trenera Probierza z kibicami, która w mediach żyła własnym życiem. Zaiste barwny był to sezon przy Słonecznej.

ZOBACZ WIDEO: W takich luksusach mieszka piłkarska reprezentacja Polski

Miały miejsce spotkania dobre, jak wygrana w Poznaniu 2:0, ale i kompromitacje (0:4 z Legią Warszawa, 1:5 z Lechią Gdańsk). Michał Probierz podjął ryzyko. Postawił na młodzież, która choć nie zawsze potrafiła sprostać zadaniom, to finalnie zrealizowała cel. Warto było dać jej szansę.

Niektórzy piłkarze zawiedli na całej linii. - Nie mogłem na to patrzeć - skomentował Probierz grę Alvarinho w ostatnim meczu sezonu, zmieniając pomocnika po niespełna 20 minutach gry. Wielce prawdopodobne, że Portugalczyka już w Białymstoku nie zobaczymy (został wystawiony na listę transferową). Wschodni klimat wybitnie mu nie służył. Był cieniem tego Alvarinho z Bydgoszczy. Policzone są też dni Piotra Grzelczaka. Zawodnik momentami sprawiał wrażenie człowieka, któremu zwyczajnie się nie chce. - Czasami sam go nie rozumiem - mówił Probierz po jednym ze spotkań.

Jagiellonia Białystok przygotowania do kolejnego sezonu rozpocznie 6 czerwca. Na przełomie czerwca i lipca planowane jest zgrupowanie w Słowenii.

EkstraKLASA: Motto "Postaw na młodego"
Żaden klub nie dał tak długo pograć młodym piłkarzom. W Jagiellonii postawiono na "nieopierzonych" i choć było troszkę nerwów, finalnie przyniosło to sukces. Jeśli polski futbol ma iść do przodu to konieczne jest wprowadzanie krajowego narybku. Niech grają, niech łykają doświadczenie. I nie w głębokich rezerwach, nie w zaściankowych ligach, a w meczach o poważniejsze cele. W Białymstoku młodzież wie już doskonale co to presja wyniku. O to chodzi. Trenerowi Probierzowi należą się brawa za odwagę. W przyszłości o plony może być spokojny.

EkstraKLAPA: Defensywa
Mimo pewnego utrzymania, gra obronna była tragiczna. Niemal przez cały sezon Probierz rotował stoperami, szukając optymalnego wariantu. Nie znalazł. Nie szło i koniec. Jagiellonia traciła mnóstwo goli. Łącznie 62 i tylko zamykające tabelę Podbeskidzie Bielsko-Biała może "pochwalić się" gorszym wynikiem. Do tego doszła plaga samobójów. Łotysz Igors Tarasovs swojego mocno wziął do serca i skończyło się płaczem w szatni. To nie był sezon obrońców.

Lider: Konstantin Vassiljev
Jagiellonia nie jest klubem, do którego ściągane są gwiazdy ligi. Wręcz przeciwnie, z Białegostoku po dobrym sezonie się odchodzi. Dobitnie pokazują to przykłady Michała Pazdana, czy Macieja GajosaKonstantin Vassiljev to wyjątek. Jego postawa na polskich boiskach nie była zagadką. W Piaście Gliwice brylował. Tego samego oczekiwano w Jagiellonii. Nie zawiedziono się. Popularny "Kostia" to ojciec utrzymania. Kiedy nie szlo, brał sprawy w swoje nogi. Strzelał ważne bramki, dogrywał. W kluczowych meczach w grupie spadkowej, był tym, w którym szukano zbawiciela. Był nim. Do tego ten spokój. Przez większość sezonu na podopiecznych Probierza wieszano psy. Po piłkarzach było to widać. Nie czuli komfortu, ale trudno go czuć weekend po weekendzie, grając po dużą presją, do tego nie mając wyników. Vassiljeva to nie ruszało. Nie płakał po przegranych, tonował nastroje po zwycięstwach. - To tylko piłka - mówił. Bardzo możliwe, że gdyby nie Estończyk, prezes Cezary Kulesza i jego ludzie zastanawialiby się teraz jak szybko wrócić do elity.

Cytat: Michał Probierz
- Lepiej postawić na młodych chłopaków z regionu, czy z Polski, niż na kogoś kto przyjedzie i jeszcze robi łaskę, że gra.

Komentarze (1)
prost
20.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Redaktorku jak coś robisz to rób dokładnie Jagiellonia zajęła 11 miejsce na zakończenie a nie 12 sezonu,to ważne.Pewnie do szkoły było pod górkę.