Udawany Juergen Klopp był bezwzględny: "Piszczek z prawej, Lewy z tyłu, Kuba - ty prowadzisz". Lewandowski próbował jeszcze protestować, ale nic nie zdziałał. W ogóle Piszczek i Błaszczykowski z napastnika postanowili potem nieco zadrwić. Zamknęli mu przed nosem drzwi opla i nie chcieli wpuścić. Kiedy w końcu to zrobili, Lewandowski powiedział: - Jeszcze jeden taki numer i z wami nie gram.
Ta reklama auta to kapitalny przykład wzajemnych relacji trio, które kilka lat temu prowadziło do sukcesów Borussię Dortmund. Piszczek i Błaszczykowski są przyjaciółmi, Lewandowski – choć Polak – do ich paczki nie należał. Pierwszy w Dortmundzie był Kuba, bo z Wisły Kraków trafił tam w 2007 roku. Trzy lata później dołączyli do niego pozostali rodacy. To był piękny okres BVB.
Źródło: oficjalny kanał Opel Polska
Błaszczykowski, Piszczek i Lewandowski doprowadzili Borussię Dortmund do dwóch mistrzowskich tytułów (2011, 2012), Pucharu Niemiec (2012) i finału Ligi Mistrzów w 2013 roku.
Pierwszy kolegów opuścił właśnie Lewandowski. Tak jakby spełnił swoją groźbę z tej reklamy. Odszedł do Bayernu Monachium i tylko wyszło mu to na dobre. Dziś jest jedną z największych gwiazd nie tylko Bundesligi, ale całej światowej piłki. No i kapitanem reprezentacji Polski. Rok temu polska grupa została już totalnie rozbita, bo Borussia Dortmund pod wodzą Thomasa Tuchela wypożyczyła Błaszczykowskiego do Fiorentiny. Teraz niby Kuba ma wrócić i walczyć o miejsce w składzie. Będzie ciężko, bo maszyna z Dortmundu jest świetnie naoliwiona i jej tryby działają bez zarzutu. A jednym z nich jest prawy obrońca Piszczek, który okazuje się nie do zastąpienia.
Teraz ta trójka, ponownie w jednej drużynie, stoi przed olbrzymią szansą wywalczenia dla Polski najlepszego wyniku w historii jej występów w mistrzostwach Europy. Piszczek na prawej obronie, poda prawoskrzydłowemu Błaszczykowskiemu (jeśli tylko Adam Nawałka mu uwierzy), ten dośrodkuje do snajpera Lewandowskiego. A Lewy to skończy w swoim stylu. Ileż takich akcji przeprowadzili w Dortmundzie.
Dziś, jeśli kiedykolwiek były jakieś niesnaski, to już dawno są zapomniane. A były, bo to przecież na rzecz Lewandowskiego kontuzjowany Błaszczykowski stracił kapitańską opaskę, z czym długo nie mógł się pogodzić. I nawet tego nie ukrywał.
Paradoksem jest, że gdy polski dortmundzki trójkąt zachwycał w Bundeslidze, to zawodził w reprezentacji Polski. Kiedy został rozbity, kadra przez eliminacje przeszła jak burza i do Francji jedzie z ogromnymi nadziejami na sukces. Zależności proszę się nie dopatrywać. Tak wyszło.