- Wcale nie uważam, że to Udinese jest w lepszej sytuacji przed rewanżem. Jesteśmy bardzo podbudowani faktem, że z wyniku 0:2 potrafiliśmy doprowadzić do remisu. Do Włoch jedziemy tak naprawdę w niezłym położeniu, bo zdobywając tam nawet jednego gola, możemy zapewnić sobie awans. Nie sądzę, że gospodarze będą skupiać się tylko na defensywie. Zapewne będą starali się atakować, dlatego mamy szansę, by ich zaskoczyć. Nasze nastawienie przed rewanżem byłoby inne, gdyby mecz w Poznaniu ułożył się inaczej i to goście goniliby wynik. Ale skoro potrafiliśmy podnieść się z trudnej sytuacji, to nie ma powodów do obaw przed spotkaniem wyjazdowym - powiedział Grzegorz Wojtkowiak w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Defensor Kolejorza twierdzi, że warunki atmosferyczne miały ogromny wpływ na przebieg meczu. - To nie było nic przyjemnego. Rozgrywanie piłki w takich warunkach jest niezwykle trudne. Murawa była nasiąknięta i grząska, dlatego łatwo było się poślizgnąć. Do tego wszystkiego nieustannie padał śnieg.
Zdecydowanie najgorszym fragmentem w grze poznaniaków był początek drugiej połowy. Ekipa Franciszka Smudy zagrała wówczas bojaźliwie i Udinese szybko zdobyło dwa gole. - Trudno powiedzieć, co się z nami stało. Przysnęliśmy i popełniliśmy błędy, które absolutnie nie powinny się zdarzyć. Włosi mają klasowy zespół i gdy tylko przydarzył nam się moment słabości, natychmiast go wykorzystali - ocenił Wojtkowiak.
Gdyby nie kilka sytuacji strzeleckich na początku drugiej połowy, o grze ofensywnej zespołu Pasquale Marino nie dałoby się wiele powiedzieć. - W przekroju całego meczu nie było widać różnicy między nami a rywalami. Były oczywiście momenty, w których Udinese miało przewagę, ale były też takie, w których to my naciskaliśmy, a Włosi się bronili. Pierwsze spotkanie pokazało, że nie mamy powodów do popadania w kompleksy - zakończył obrońca Lecha.