Legia gromi Lecha w wirtualnym meczu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W sobotę odbyły się prezentacje Lecha Poznań oraz Legii Warszawa. Przy okazji tego wydarzenia doszło do wirtualnego meczu tych klubów w grę FIFA 09. Obie drużyny wystawiły dziesięciu zawodników, którzy na boisku kierowali swoimi postaciami. Nie obyło się bez problemów technicznych, a spotkanie zakończyło się ostatecznie wysokim zwycięstwem warszawiaków.

W tym artykule dowiesz się o:

Zanim mecz się rozpoczął organizatorzy musieli uporać się z problemami z połączeniem internetowym. W tym czasie Dariusz Szpakowski opowiadał jak powstaje komentarz do gry FIFA. Zawodnicy Legii oraz Lecha z niecierpliwością oczekiwali na pierwszy gwizdek arbitra. Lechici przyznali jednak, że zazwyczaj grają w Pro Evolution Soccer, więc FIFA 09 jest dla nich nowością. Zawodnicy podeszli do tego spotkania bardzo poważnie. - Nie mogę rozmawiać. Koncentruję się - żartował Sławomir Peszko poproszony o przedmeczowy komentarz.

Po około trzydziestu minutach wreszcie rozpoczął się mecz, ale problemy techniczne nie zostały rozwiązane. Lech musiał radzić sobie bez Jakuba Wilka i Dawida Kucharskiego, którzy nie zostali podłączeni do gry. Zdezorientowani lechici już w pierwszej minucie stracili bramkę. W 9. minucie było już 2:0 dla Legii.

Po tej bramce poznaniacy opanowali sytuację na boisku i również zaczęli stwarzać okazje pod bramką warszawiaków. Wydawało się, że mecz może mieć podobny przebieg jak czwartkowy pojedynek z Udinese Calcio. Legia wyprowadzała jednak groźne kontry i po jednej z nich podwyższyła na 3:0. Przed przerwą honorową bramkę dla poznaniaków zdobył Łukasz Białożyt.

Lech liczył, że zdoła odwrócić jeszcze losy meczu, ale Legia szybko rozwiała jego wątpliwości. W drugiej połowie czterokrotnie pokonała Ivana Turinę, którym sterował komputer, a mogło być jeszcze więcej, bowiem Maciej Iwański nie wykorzystał rzutu karnego w doliczonym czasie gry.

Zarówno w Warszawie, jak i w Poznaniu rozgrywkom towarzyszyło dużo radości. Kibice oraz sami zawodnicy co chwilę byli rozbawieni sytuacjami na boisku. Na zielonej murawie panował chaos, a spalone sędzia odgwizdywał niezwykle często.

Jak przystało na pojedynek Legii z Lechem emocji nie brakowało. Były gole, sytuacje bramkowe oraz czerwone kartki. Pod koniec spotkania gra nie wyglądała zbyt fair, a zawodnicy polowali na swoje nogi. Najpierw z boiska za brutalny atak wyleciał Inaki Astiz, a potem w jego ślady poszli lechici. Czerwonymi kartkami kolejno zostali ukarani Sławomir Peszko, Grzegorz Wojtkowiak oraz Robert Lewandowski. - Byliśmy zmęczeni po meczu z Udinese - żartował Peszko odchodzący od pada.

Piłkarzem meczu wybrany został Kamil Majkowski, autor największej liczby bramek.

Okazję do rewanżu za porażkę 1:7 lechici będą mieli pod koniec kwietnia, gdy w Warszawie zmierzą się z Legią w meczu ekstraklasy. - Wtedy Legia nie ma co liczyć na podobny wynik - zakończył Peszko.

Źródło artykułu: