Jeszcze przed finałem Pucharu Niemiec Hans-Joachim Watzke wykluczał transfer Henricha Mchitarjana. Przekonywał, że po odejściu Ilkaya Gundogana i Matsa Hummelsa Borussia Dortmund nie może pozwolić sobie na utratę kolejnego kluczowego zawodnika. Ostatecznie jednak "Miki" przeniósł się do Manchesteru United za 42 mln euro.
- Początkowo nie wierzyłem w tak korzystną ofertę. Nie spodziewałem się, że możemy uzyskać tak duże pieniądze za piłkarza, któremu pozostał tylko rok ważnego kontraktu - przyznaje Watzke, wyjaśniając, dlaczego nie wywiązał się z wcześniej złożonej obietnicy.
Wpływ na decyzję szefa BVB miała również postawa Mchitarjana podczas pojedynku z Bayernem Monachium. Ormianin zmarnował wtedy kilka sytuacji i nie wyraził gotowości do wykonywania rzutu karnego w konkursie "jedenastek" (0:0, k. 3:4). - Upieranie się przy swoim zdaniu pomimo nowego rozwoju wypadków nie prowadzi do niczego dobrego. Lepiej w takiej sytuacji wycofać się z wyrażonego stanowiska - przekonuje.
- Wtedy na podstawie rozmów z Mchitarjanem odnosiłem silne wrażenie, że z nami zostanie. Cóż, myliłem się, to była błędna ocena - tłumaczy Watzke i zapewnia, że w przypadku Pierre-Emericka Aubameyanga taki scenariusz się nie powtórzy. - Do sprzedaży Aubameyanga nie jesteśmy zmuszeni, ponieważ mamy z nim ważny kontrakt aż do 2020 roku. Sytuacja jest więc zupełnie inna niż w przypadku Mchitarjana - ocenia.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Po raz pierwszy mistrz musiał dostosować się do rywala (źródło TVP)
{"id":"","title":""}