Szok po śmierci Sławomira Rutki

Szok i niedowierzanie - z takimi reakcjami kibiców i dziennikarzy przyjęto informację o odebraniu sobie życia przez Sławomira Rutkę. 34-letni defensor pomimo powiązania z aferą korupcyjną, nie stracił poparcia wśród kieleckich kibiców i zawsze postrzegany był jako przykład prawdziwego profesjonalisty. Sporą sympatią cieszył się też w środowisku dziennikarskim.

W tym artykule dowiesz się o:

- Czasami odnosiłem wrażenie, że Rutka nie jest piłkarzem. Zawodnicy znani są z niecenzuralnego języka, wulgarnego zachowania i umiłowania do zabaw nocnych. On był inny - był człowiekiem bardzo ułożonym, spokojnym i niezwykle sympatycznym. Kultura, jaka cechuje prędzej ludzi z teatru niż boiska, wzbudzała jednak respekt u innych - mówi Tomasz Porębski, dziennikarz gazety Metro.

- Sławka Rutkę znałem dość pobieżnie, gdyż tylko parę razy miałem przyjemność z nim rozmawiać, natomiast dał się poznać jako fajny i miły człowiek, dlatego jego śmierć jest dla mnie sporym zaskoczeniem - uzupełnia Krzysztof Żołądek, dziennikarz Radia Plus.

- Gdy dowiedziałem się, że Sławek Rutka popełnił samobójstwo, poczułem totalną dezorientację. Tak jakby ktoś zaraz miał tę wiadomość zdementować jako ponury żart. Teraz, gdy wiem już, że to prawda, mam w pamięci moje jedyne spotkanie ze Sławkiem na kieleckim placu Artystów, gdy chętnie złożył swój autograf na mojej koszulce. Śmiał się gdy powiedziałem, że jest już symbolem Korony. Teraz zostały wspomnienia… i podpis - mówi Michał Pajek, kibic Korony z wieloletnim stażem.

Komentarze (0)