Wisła Płock czekała przez lata na mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. W końcu kibice z Mazowsza mogli zobaczyć spotkanie swoich piłkarzy walczących o najwyższe cele. Lechia Gdańsk co prawda strzeliła pierwszego gola, ale później to gospodarze dwa razy pokonali bramkarza znad morza i zdobyli pierwsze trzy punkty.
Pierwszy mecz LOTTO Ekstraklasy od początku przebiegał pod dyktando gości, którzy niemal cały czas starali się rozgrywać piłkę na połowie beniaminka. Początkowo brakowało składnych akcji, jednak licznie zgromadzeni na stadionie kibice z Gdańska nie musieli długo czekać na pierwszego gola. Cezary Stefańczyk stracił piłkę w środku pola na rzecz Sławomira Peszki. Ten odegrał do Milosa Krasicia, który oddał ją z powrotem do reprezentanta Polski. Po dośrodkowaniu głowę dostawił Marco Paixao i bez problemów pokonał Seweryna Kiełpina.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Na odpowiedź Wisły nie trzeba było długo czekać. Po faulu Mario Malocy piłkę w pole karne wrzucił Dominik Furman. Wyskoczył do niej Przemysław Szymiński, który popisał się nieszablonowym uderzeniem głową, czym zaskoczył Vanję Milinkovicia-Savicia. W momencie strzelenia gola, płocczanie mieli zaledwie 27 procent posiadania piłki.
Po zdobyciu bramki przez zespół Marcina Kaczmarka, mecz zrobił się bardziej wyrównany. Obie drużyny często po 3-4 podaniach traciły piłkę i do głosu dochodzili rywale. Blisko strzelenia bramki byli Marco Paixao, a także w szczególności Arkadiusz Reca. Młody piłkarz płockiego klubu po podaniu Stefańczyka mógł zrobić z piłką wszystko, a strzelił niecelnie z pierwszej piłki. Do przerwy utrzymał się remis.
Na początku drugiej części spotkania bardzo dobrze grali gospodarze, który wyraźnie przejawiali chęć na wyjście na prowadzenie. Swoje szanse mieli Arkadiusz Reca i Maksymilian Rogalski, jednak nie potrafili pokonać Milinkovicia-Savicia. Gdańszczanie odpowiedzieli atakiem, po którym piłka wpadła do bramki. Marco Paixao był jednak na spalonym.
Poziom spotkania nie zachwycał, a żaden zespół nie potrafił przez długi czas przeprowadzić składnej akcji. W 75. minucie po strzale Dominika Kuna piłkę ręką w polu karnym dotknął Jakub Wawrzyniak. Jedenastkę wykorzystał debiutujący w barwach płockiego klubu Furman i to Wisła wyszła na prowadzenie, wykorzystując bezradność Lechii na boisku, która co prawda często utrzymywała się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało.
Gdańszczanie starali się jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale grali zbyt nerwowo i mimo wprowadzenia ofensywnych piłkarzy, Piotr Nowak nie zdołał odmienić losów spotkania. Wisła Płock wygrała 2:1 i została pierwszym liderem Ekstraklasy. Gdańszczanie będą musieli się zrehabilitować w kolejnych meczach.
Wisła Płock - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
0:1 - M.Paixao 15'
1:1 - Szymiński 23'
2:1 - Furman 77' (k.)
Składy:
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Patryk Stępiński, Tomislav Bożić, Przemysław Szymiński, Cezary Stefańczyk - Maksymilian Rogalski, Dominik Furman - Arkadiusz Reca (73' Piotr Wlazło), Dimitar Iliew (89' Jose Kante), Witalij Hemeha (58' Dominik Kun) - Mikołaj Lebedyński.
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak (78' Michał Mak) - Michał Chrapek - Flavio Paixao (59' Grzegorz Kuświk), Milos Krasić, Rafał Wolski, Sławomir Peszko (62' Bartłomiej Pawłowski) - Marco Paixao.
Żółte kartki: Reca, Rogalski, Kun (Wisła), Chrapek, Maloca, Krasić, Wawrzyniak, Kuświk, Mak (Lechia).
Sędzia: Daniel Stefański.
Widzów: 8 321.
Tym razem była to ekipa beniaminka z Płocka!
Czy to koniec snów o "potędze", czy nadal bujanie w obłokach?...
Panowie decydenci z gdańskiej Lechii Czytaj całość