Debiut Czesława Michniewicza na ławce Bruk-Bet Termaliki Nieciecza był meczem z rywalem szczególnym. Po blisko 1900 dniach oczekiwania Arka Gdynia awansowała do Lotto Ekstraklasy, a to w nadmorskim mieście szkoleniowiec mieszka na stałe. Michniewicz prowadził Arkę do 2009 roku, później często gościł na jej stadionie w roli widza lub komentatora. Można było typować, że przeciwnika ma rozpracowanego lepiej niż Grzegorz Niciński. Tym bardziej, że gdynianie wyszli składem podobnym do tego z I ligi.
Drużyna Michniewicza cieszyła się z prowadzenia w 9. minucie. Przypadkowe wstrzelenie Vlastimira Jovanovicia spadło na głowę Vladislavsa Gutkovskisa, a Łotysz przymierzył idealnie głową w narożnik bramki. Wobec kontrującego strzału Konrad Jałocha nawet nie drgnął. 21-latek zdobył gola w pięciu z dziewięciu sparingów. Błyskawicznie pokazał, że forma strzelecka z okresu przygotowań nie była przypadkiem.
Arka musiała przejąć inicjatywę. Przez 30 minut jej rozegrania kończyły się przed polem karnym. Właśnie stamtąd strzały ostrzegawcze oddali architekci awansu Mateusz Szwoch i Antoni Łukasiewicz. Poza grą był natomiast Dariusz Zjawiński. Nowy napastnik żółto-niebieskich zbiegał na skrzydła, snuł się między obrońcami, ale pożytku z tego było niewiele. Był pierwszym zmienionym Arkowcem.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Wdowczyk: wygraliśmy, ale wciąż mamy nad czym pracować (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Bruk-Bet Termalica cofała się głębiej, a jej licznik strzałów celnych w pierwszej połowie zatrzymał się na jednym Gutkovskisa. Za bierność powinien ją ukarać Marcus Vinicius da Silva, który w 35. minucie uderzył już z obrębu pola karnego po dośrodkowaniu Warcholaka. Niecieczanie utrzymali prowadzenie do przerwy dzięki interwencji Dariusza Treli.
Michniewicz widział co się dzieje i zareagował dwiema zmianami. Sebastian Ziajka i Samuel Stefanik zastąpili na boisku Juhara oraz Misaka. Gospodarze poukładali grę w defensywie, a beniaminek musiał od nowa szukać sposobu na zdobycie premierowego gola w Lotto Ekstraklasie. Nie było to jednak ani szczególnie dynamiczne, ani pasjonujące. Każda minuta działała na korzyść Bruk-Bet Termaliki.
Wyrównać próbowali Socha i Warcholak. Nic z tego. Na domiar złego w 79. minucie Arka straciła drugiego gola po szybkim rozegraniu zakończonym asystą Gutkovskisa i strzałem z bliska Samuela Stefanika. W doliczonym czasie Słowak mógł wymierzyć gościom wyższy wymiar kary, ale przegrał pojedynek sam na sam z Konradem Jałochą.
Beniaminek wraca z południa Polski pokonany. Spróbuje odkuć się w piątek na własnym stadionie. Więcej powodów do zadowolenia mają Słonie. Choć rozpoczęły sezon od ledwie poprawnego występu, to jednak z trzema punktami. Rok temu niecieczanie potrzebowali kilku kolejek, by odbić się z dna tabeli. W poniedziałek wskoczyli błyskawicznie na 3. miejsce.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Arka Gdynia 2:0 (1:0)
1:0 - Vladislavs Gutkovskis 9'
2:0 - Samuel Stefanik 79'
Składy:
Bruk-Bet: Dariusz Trela - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Dalibor Pleva - Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanović - David Guba (74' Wojciech Kędziora), Patrik Misak (46' Samuel Stefanik), Martin Juhar (46' Sebastian Ziajka) - Vladislavs Gutkovskis.
Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Yannick Kakoko (76' Rashid Yussuff) - Marcus Vinicius da Silva, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (69' Adrian Błąd) - Dariusz Zjawiński (62' Rafał Siemaszko).
Żółte kartki: Juhar, Osyra, Jovanović (Bruk-Bet) oraz Bożok, Szwoch (Arka).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 3338.