Chcę pomóc Odrze utrzymać się w lidze - rozmowa z Mateuszem Sławikiem, bramkarzem testowanym przez Odrę Opolę

Doświadczony bramkarz Mateusz Sławik przez w sezonach 2005/06 i 2006/07 dwukrotnie swoją świetną postawą uratował ligowy byt w ekstraklasie Górnikowi Zabrze. W sezonie 2007/08 wystąpił jednak w zaledwie trzech meczach ligowych Trójkolorowych. Najpierw przegrywał rywalizację o miejsce w bramce zabrzan ze Słowakiem Borisem Peskoviciem, zaś gdy słowacki bramkarz notował zniżkę formy wychowanek GKS Katowice nabawił się kontuzji, która wyłączyła go na kilka miesięcy z gry i jak się później okazało sprawiła, że po powrocie do treningów Polak był zdaniem Ryszarda Wieczorka bez szans na wygranie rywalizacji z Peskoviciem. Latem 2008 roku rozwiązał kontrakt z Górnikiem za porozumieniem stron i słuch po nim zaginął aż do lutego tego roku. Wówczas pojawił się bowiem na treningu pierwszoligowej Odry Opole. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Mateusz Sławik odpowiada na pytania dotyczące m.in. przebiegu ostatnich miesięcy jego futbolowej banicji, a także na temat szans jego na jego grę w Opolu w rundzie wiosennej.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Przez ostatnie pół roku słuch po tobie zaginął. Co w tym czasie robił Mateusz Sławik?

Mateusz Sławik: Trenowałem, trenowałem i jeszcze raz trenowałem. Latem, gdy dotarło do mnie, że na znalezienie dobrego klubu jest już za późno, skoncentrowałem się na pracy nad sobą. Trenowałem gościnnie z GKS-em Katowice. Odbyłem też szereg indywidualnych treningów z trenerem bramkarzy Piasta Gliwice, Tomaszem Rogalą, do którego mam wielkie zaufanie. W czasie jego półrocznej pracy w Górniku Zabrze, byłem w wielkiej formie. Jednak przede wszystkim ściśle współpracowałem z świetnym trenerem przygotowania fizycznego Michałem Szlęzakiem, który uwzględniając mój potencjał motoryczny poprzez odpowiednio dobrane treningi pozwolił mi się rozwinąć i wykorzystać ten trudny okres maksymalnie.

Rozstawałeś się z Górnikiem w dość przykrych okolicznościach. Klub blokował twój transfer do Odry Wodzisław.

- Nie wiem czy klub wiedział, że miałem propozycję z Wodzisławia. Faktycznie jednak po osiągnięciu porozumienia dotyczącego rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron, formalności prowadzące do stanu w którym byłbym wolnym zawodnikiem trwały zbyt długo żeby Odra Wodzisław mogła na mnie poczekać.

Wreszcie klub pozwolił Ci odejść, ale nowego pracodawcy latem nie znalazłeś. Dlaczego?

- Było już za późno. Kontrakt rozwiązałem tydzień przed planowanym startem ligi, większość zespołów miała wówczas kadry ustalone. Na podstawie różnych nieoficjalnych sygnałów liczyłem jednak, że uda się znaleźć dobry klub. Niestety się nie udało.

Masz żal do byłego zarządu Górnika, że tak z tobą postąpił? Przez ich pazerność twoja kariera stała przecież w martwym punkcie.

- Jakaś zadra w sercu jest, ale nie mam żalu do nikogo. Jestem człowiekiem, który zawsze idzie do przodu i z optymizmem patrzy w przyszłość.

Krótko po tobie z Górnika odeszli też ci, którzy cię skreślili, a klub miał poważne problemy z bramkarzami. Nie żałowałeś, że uległeś presji i odszedłeś z Zabrza?

- Cały czas chciałem walczyć o powrót do składu po kontuzji, ale gdy przesunięto mnie do drużyny Młodej Ekstraklasy, uznałem, że jestem na tyle młody, że nie ma sensu tracić kolejnego okresu, bowiem z Górnikiem wiązał mnie jeszcze roczny kontrakt, na wegetowanie bez prawa gry w Młodej Ekstraklasie i bieganie po sądach. Staram się zawsze życzyć wszystkim dobrze, dlatego nie przewidziałem, że za miesiąc dojdzie do takich zmian i przyjdzie nowy trener Henryk Kasperczak

Pomocną dłoń w ciężkich chwilach wyciągnął do ciebie twój macierzysty klub, GKS Katowice. Otrzymałeś tam możliwość treningów.

- Zgadza się. Jak powiedziałeś, macierzysty - jak matka pomógł mi w trudnym momencie. Jestem wdzięczny prezesowi Furtokowi, trenerom Żurkowi i Nawałce, że wyrazili na to zgodę. Poza tym bardzo dziękuję trenerowi bramkarzy Jarkowi Tkoczowi, pod którego okiem, w tym okresie robiłem techniczne postępy.

Był temat twojego dłuższego pobytu na Bukowej?

- Tak. Pojawił się w rozmowie z trenerem Żurkiem. Jednak tak szybko jak się pojawił, tak szybko z różnych względów upadł.

W GKS Katowice się nie przelewa podobnie jak w Odrze Opole, z którą obecnie trenujesz. Czy Mateusz Sławik jest specjalistą obrony przed spadkiem biednych klubów ekstraklasy i pierwszej ligi?

- Nie wiem czy tak to można określić. Ja po prostu staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej.

Myślisz, że bacząc na ostatnie miesiące, kierunek opolski jest odpowiednim na kontynuację kariery zawodowej?

- Sytuacja w Opolu jest bardzo ciężka. Odra nie ma punktów i jest na ostatnim miejscu w tabeli. W klubie nie ma pieniędzy, odeszło kilku wiodących zawodników. Mimo wszystko czuję, że to może być dobry dla mnie kierunek. Wzajemnie się potrzebujemy. Liczę, że poprzez szansę na regularną grę dzięki Odrze się pokażę i będzie to zwieńczenie ciężkiej pracy jaką wykonałem w ostatnich miesiącach, a i ja będę w stanie dać klubowi jak najwięcej z siebie.

Trener Odry, Piotr Rzepka w każdym wywiadzie wypowiada się na twój temat w samych superlatywach.

- To miłe i budujące słyszeć komplementy z ust takiego fachowca. Mnie również bardzo dobrze współpracuje się z trenerem Rzepką. Dobrze jest czuć, że trener w ciebie wierzy, choć nie zawsze ma się taki komfort. Chciałbym się odwdzięczyć trenerowi za zaufanie dobrą grą.

Jak duża jest szansa, że Mateusza Sławika w rundzie wiosennej zobaczymy w bluzie z herbem opolskiej Odry na piersi?

- Choć nie podpisaliśmy jeszcze kontraktu, myślę że szansa jest duża.

Odbiegnijmy teraz nieco od sprawy twojego transferu. Mające przed sezonem wysokie aspiracje Górnik i GKS są czerwonymi latarniami ligi. Jesteś tym zaskoczony?

- Tak. Obydwa kluby ze względu na swoją bogatą tradycję powinny walczyć o najwyższe cele. Mimo, że pozycja w tabeli jest podobna, to źródło problemów jest zupełnie inne. Jakie, ciężko mi z boku ocenić.

Wiele wskazuje na to, że dla obu śląskich drużyn start rundy wiosennej będzie kluczowy. Górnika, czekają derby z Ruchem i starcie z Arką Gdynia,
zaś Gieksa z silnymi Zniczem Pruszków i Wisłą Płock. Zwycięstwa w tych meczach mogą się walnie przyczynić do utrzymania się śląskich jedenastek w ligach.


- Oczywiście, start jest bardzo ważny. Wierzę, że pozytywna energia kibiców pomoże obu klubom jak najszybciej wyjść z opresji, a w kolejnych sezonach odnosić sukcesy.

Wielkie Derby Śląska Ruchu z Górnikiem to prawdziwe święto futbolu na Górnym Śląsku. Myślisz, że jest szansa, aby pomimo waśni dzielących kibiców tych klubów i te derby były wielkie?

- Zdecydowanie. Mecz w zeszłym roku to udowodnił. Wierzę, że tym razem również wszyscy stojący po obu stronach barykady pokażą klasę.

Przed rokiem Górnik, w kadrze którego się wówczas znajdowałeś, przegrał z chorzowianami 2:3. Teraz jest realna szansa na rewanż?

- Jak najbardziej. Poza tym trzeba pamiętać o haśle, które nie jest tylko sloganem, mówiące dobitnie o tym, że derby rządzą się swoimi prawami.

Za którą drużyną w sobotnie popołudnie będzie biło serce Mateusza Sławika?

- Zdecydowanie za Górnikiem!

Wybierasz się na derbowe spotkanie Ruchu z Górnikiem?

- Mam na to szansę, ponieważ dostałem zaproszenie od Stowarzyszenia Kibiców Górnika Zabrze, za co tą drogą bardzo im dziękuję. Jeśli tylko będę mógł, na pewno na Stadionie Śląskim w sobotę się pojawię.

Odważysz się wytypować jakiś wynik tego starcia?

- Zwykle tego nie robię, bo piłka jest nieprzewidywalna. Zawsze chcę wygrywać, dlatego życzę Górnikowi zwycięstwa i czuję że będzie 2:3 dla zabrzan.

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

- Mam swoje plany i cele,ale to sfera osobista i nie chciałbym ich zdradzać.

Czego mogę ci na zakończenie życzyć?

- Zdrowia i szczęścia, bo tego w życiu i piłce nigdy za dużo. Tego samego życzę tobie i wszystkim, którzy trzymają za mnie kciuki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×