Miał zostać napastnikiem. Został najlepszym bramkarzem Euro 2016

 Redakcja
Redakcja
KŁOPOTY Z KONCENTRACJĄ

To były już jego trzecie finały mistrzostw Starego Kontynentu. W kadrze na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii znalazł się, mimo że był jeszcze przed debiutem w reprezentacji. Miał wtedy zaledwie dwadzieścia lat, ale akurat w klubie wygrał rywalizację z reprezentantem Serbii Vladimirem Stojkoviciem, który kilka miesięcy wcześniej został sprowadzony z holenderskiego zespołu Vitesse Arnhem. Prowadzący wówczas Selecao Brazylijczyk Luiz Felipe Scolari już na początku roku 2008 powołał na towarzyski mecz z Włochami młodego bramkarza, który miał już w dossier występ w Lidze Mistrzów w barwach Sportingu. Na mistrzostwach Europy bronił jednak dobrze mu znany Ricardo Pereira, a drugim rezerwowym bramkarzem był Nuno, który również nie miał na koncie występu w drużynie narodowej.
Po odpadnięciu w ćwierćfinale kontynentalnego czempionatu doszło do zmiany selekcjonera, a Carlos Queiroz już nie podzielał zachwytów nad golkiperem lizbońskich Lwów. Zdecydowanie postawił na Eduardo Carvalho, o Patricio zapomniał.

Losy utalentowanego bramkarza odmieniły się dopiero wkrótce po nieudanym dla Portugalii World Cup 2010 w RPA, gdy kadrę przejął Paulo Bento. Kilka miesięcy po turnieju golkiper Sportingu nareszcie zadebiutował w reprezentacji, a potem szybko stał się w niej numerem jeden. Na pewno pomogła mu wtedy również niepewna sytuacja klubowa Eduardo, którą spowodowały częste zmiany barw klubowych, nie wszędzie był bowiem pierwszym golkiperem. Rui Patrico bronił na Euro 2012, na którym Portugalia została wyeliminowana w półfinale, ale dopiero po rzutach karnych przegranych z Hiszpanami. Dwa lata temu na mundialu w Brazylii miejsce w wyjściowej jedenastce stracił jednak już po pierwszym spotkaniu grupowym, przegranym aż 0:4 z Niemcami. W dwóch następnych potyczkach grupowych bronił  Beto. Jednak w eliminacjach Euro 2016 znowu pierwszym bramkarzem reprezentacji Portugalii był Rui Patricio i nie zmieniło tego objęcie zespołu przez Fernando Santosa.

Jakimś niespełnieniem pozostaje brak w kolekcji tytułu mistrza Portugalii. Przez dziesięć lat spędzonych w pierwszym zespole Lwów, Rui Patricio pięć razy był wicemistrzem kraju, po dwa razy było trzecie i czwarte miejsce, a w sezonie 2012-13 zaledwie siódma lokata. Ale i on sam nie pomagał, żeby drużyna osiągała większe sukcesy, bo obok świetnych interwencji notował niezrozumiałe pomyłki. W pewnym momencie radzono mu nawet, żeby zmienił zawód, w internecie pojawiły się ośmieszające go filmiki. Nie może się też pochwalić żadnymi sukcesami klubowymi na arenie międzynarodowej. Dlatego przejście do zespołu mającego większe możliwości finansowe i większe aspiracje niż Sporting Club de Portugal, postawiłoby przed nim nowe wyzwania. Umiejętności bramkarskie niby posiadał, ale szybko tracił koncentrację. Natomiast na Euro 2016 imponował właśnie tym. Czyżby zatrudniono mu specjalnego trenera, a może zwyczajnie do rozumu przemówił mu selekcjoner.

SZYBKI ROZWÓD

Dziwnie układa się życie prywatne bramkarza. W czerwcu 2011 roku ożenił się z Joaną Pereira. Znali się od wielu lat, zaś w związku małżeńskim wytrwali zaledwie kilka miesięcy, bo szybko odbyła się sprawa rozwodowa. Mówiono, że Rui był jeszcze zbyt młody na stały związek, na dodatek z kobietą starszą od siebie. Sporny pozostawał podział majątku, przede wszystkim chodziło o dom i posiadłość w Alcochete. Bramkarz nie chciał się dzielić niczym z kobietą, która tak krótko była jego żoną. Powodem rozstania było podobno cudzołóstwo małżonki, ale i bramkarz spotykał się już wtedy z Lilianą Aguiar. Może ostatecznie ustabilizowanie życia prywatnego pozytywnie wpłynęło na formę sportową?

Zbigniew Mroziński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×