Dariusz Wdowczyk chce odciąć zespół od informacji o sprzedaży klubu

Przy Reymonta 22 tematem numer jeden nie jest udana inauguracja sezonu, a sprzedaż klubu przez Bogusława Cupiała. Trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk stara się jednak odciąć drużynę od informacji dotyczących przyszłości klubu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Dariusz Wdowczyk WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Dariusz Wdowczyk

W meczu 1. kolejki Lotto Ekstraklasy Biała Gwiazda pokonała przed własną publicznością Pogoń Szczecin (2:1), choć trener Dariusz Wdowczyk nie mógł skorzystać z kilku podstawowych zawodników.

- Wisła dawno nie zaczęła sezonu od zwycięstwa, więc po udanej inauguracji morale zespołu jest wysokie, ale sporo mamy jeszcze do poprawienia w grze, bo nie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno - tonuje nastroje opiekun 13-krotnych mistrzów Polski.

Tematem numer jeden przy Reymonta 22 w ostatnich dniach jest jednak ewentualna sprzedaż klubu przez Bogusława Cupiała. Wisła należy do niego od grudnia 1997 roku i pod jego rządami przeżyła najlepszy okres w historii, zdobywając osiem mistrzostw Polski, do których dołożyła też cztery srebrne medale i jeden "brąz".

- Rozmawialiśmy o tym i chcemy się od tego odciąć. Mamy swoją pracę do wykonania. Na tę sprawę nie mamy wpływu. Zajmijmy się tym, co od nas zależy, czyli sferą sportową - tłumaczy Wdowczyk.

ZOBACZ WIDEO Nemanja Nikolić: nie chcę odchodzić z Legii (źródło TVP)

Szkoleniowiec Wisły zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nawet jeśli klub jest w organizacyjnym dołku, to od piłkarza wymaga się gry o najwyższe cele: - Wisła nie grała w europejskich pucharach od pięciu sezonów, ale w tym klubie cele są jasne: walka o awans do pucharów i o mistrzostwo Polski. "Ósemka" to nasz obowiązek. To za duży klub i za dobrzy są tu piłkarze, by myśleć o tym, jak się utrzymać w lidze.

W meczu 2. kolejki krakowianie zagrają w Gdyni z Arką, która na inaugurację przegrała 0:2 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

- Obserwowaliśmy mecz Arki z Termalicą. To zespół, który w ataku pozycyjnym potrafi utrzymać się przy piłce, chociaż nie stwarzał dużego zagrożenia pod bramką rywali. Musimy się mieć na baczności. Zagra na własnym stadionie, więc kibice pewnie dopiszą. Jedziemy jednak do Gdyni po trzy punkty - przekonuje Wdowczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×