Reprezentant Polski spotkanie z Liverpoolem FC rozpoczął na ławce rezerwowych, ale niespodziewanie bardzo szybko pojawił się na placu gry. Już w 11. minucie zastąpił Hakana Calhanoglu, który zgłosił uraz mięśniowy.
- W piłce zdarzają się różne sytuacje. Padło na Hakana, który miał problem mięśniowy. Mam nadzieję, że wszystko będzie z nim w porządku. Nie miałem za dużo czasu na rozgrzewkę i trzeba było wejść z marszu, ale jest okej. Byłem gotowy i dobrze to wyglądało - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Obie drużyny zaprezentowały dość zamknięty, defensywny futbol. Liverpool dopiero w końcówce spotkania zaczął wywierać większą presję na Interze Mediolan. Efektem tego był jedyny gol, który padł w 88. minucie po strzale Dominika Szoboszlaia z rzutu karnego.
Wcześniej, w trakcie walki o piłkę, Alessandro Bastoni w polu karnym pociągnął Floriana Wirtza za koszulkę. Niemiec upadł, rozkładając ręce, ale sędzia początkowo nie przerwał gry. Dopiero po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Rozmawiający z Zielińskim Rafał Dębiński stwierdził, że po obejrzeniu powtórek uznał ten faul za ewidentny.
- Liverpool podszedł wyżej, bardziej zdecydowanie i agresywnie. To wielka drużyna, kiedy idzie zorganizowanym pressingiem, to nigdy nie jest łatwo. (...) A co do tej sytuacji - mówisz, że był karny? - spytał Zieliński, patrząc na dziennikarza. Dębiński potwierdził, co jednak nie rozwiało wszystkich wątpliwości pomocnika.
- Nie wiem, z boiska to tak nie wyglądało. Wiadomo, że na powtórkach to się zobaczy, ale każdy gdzieś tam lekko się szarpie. Dotknął piłkę głową (Bastoni - przyp. red.) i później go trochę szarpnął, ale nie wiem. Za chwilę będą każde dotknięcie w polu karnym gwizdać, ale okej - mówił.
- Zobaczysz to i wtedy wyrobisz sobie opinię na ten temat - odpowiedział Dębiński i chwilę później zakończył wywiad.