Nim jeszcze rozpoczął się konkurs rzutów karnych, kibice KGHM Zagłębia Lubin głośno skandowali nazwisko swojego bramkarza, Martina Polacka. Ten odwzajemnił im się oklaskami.
W decydującym momencie Polacek obronił strzał Nemanji Mihajlovicia, a chwilę później swój rzut karny wykorzystał Jan Vlasko. Zagłębie awansowało do kolejnej rundy eliminacji, w której zmierzy się z duńskim SoenderjyskE.
- Nie analizowaliśmy, jak strzelają rzuty karne zawodnicy Partizana. To był kunszt Martina Polacka, jego wyczucie, jego inwencja. Myślę, że bramkarz musi mieć tę intuicję - mówił po meczu szkoleniowiec Miedziowych, Piotr Stokowiec.
Sam Polacek był natomiast bardzo szczęśliwy i uśmiechał się od ucha do ucha. - Szedłem na wyczucie. Po pierwszym przestrzelonym rzucie karnym powiedziałem sobie, muszę jeden obronić. Czekałem jak który zawodnik kopnie piłkę i w ostatnim udało mi się obronić - wyjaśniał. To on został bohaterem Zagłębia. - Poczułem ogromne szczęście. Może i największe w całej karierze - skomentował.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Piątek: widzieliśmy, że rywali łapały już skurcze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}