WP SportoweFakty: Za wami ligowa inauguracja. Jak wrażenia z perspektywy tygodnia po porażce w Płocku?
Flavio Paixao: Myślę, że powinniśmy wygrać w pierwszym meczu. Przeanalizowaliśmy spotkanie, aby nie popełniać tych samych błędów w dalszej fazie sezonu. Nasza gra nie była jednak zła i możemy dużo z tego wyciągnąć. To już za nami. W poniedziałek czeka nas kolejne spotkanie. Wszyscy chcemy zagrać najlepiej jak potrafimy, by zwyciężyć w Lublinie.
Wszyscy wiemy jak w ubiegłym sezonie graliście na wyjazdach. Teraz przed wami szansa na pokazanie, że nie jest to reguła.
- Dokładnie tak to widzę. Mam absolutną świadomość, że gdy chcemy walczyć o górę tabeli, musimy wygrywać i u siebie i na wyjazdach. Zwycięstwa poza Gdańskiem są niezwykle ważne i wierzę w to, że zaczniemy serię już w poniedziałek. Jak uda nam się przełamać, będziemy w ścisłej czołówce ligi. Wierzę, że zmienimy te statystyki.
Jak zareagował Marco na to, że strzelił Pan gola?
- Bardzo dobrze. To był jego pierwszy gol po wielu miesiącach bez gry, podczas których leczył kontuzję. Jestem bardzo zadowolony, że strzelił bramkę i liczę na to, że w tym sezonie będzie zdobywał wiele goli.
To jak już strzelił Marco, czas na Flavio?
- Nie patrzę tak na to. Chcę być mistrzem Polski z Lechią. Mamy wspólny cel i nie jest ważne kto strzeli gola - Marco, ja, Milos Krasić czy Grzegorz Kuświk. Jesteśmy zespołem.
ZOBACZ WIDEO Martin Polacek: teraz mamy co wpisać do CV (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Po pierwszej porażce chyba chcielibyście grać 2-3 dni po meczu w Płocku, a nie czekać 10 dni na szansę na rehabilitację?
- Po porażce chciałbym grać nie dwa dni później, a kolejnego dnia. Z drugiej strony za nami długi, intensywny tydzień. Mogliśmy popracować nad wyeliminowaniem naszych błędów i staraliśmy się poprawić w naszej grze wszystko, co się dało. Wyglądało to dobrze i jestem przekonany, że będzie miało wpływ na poniedziałkowe zwycięstwo.
Czy po stracie punktów w Płocku widać jeszcze większy napór ze strony rezerwowych?
- Jesteśmy drużyną, która ma około 30 piłkarzy. Wszyscy chcą być częścią zespołu i płyniemy na tej samej łodzi, wraz z trenerem i sztabem. Jesteśmy razem.
Czy nie obawiacie się problemów fizycznych? W Płocku ostatni kwadrans nie wyglądał najlepiej.
- Czuliśmy się zmęczeni po trudnych przygotowaniach. To dopiero początek sezonu i teraz jest czas na poprawę od strony fizycznej. Wszyscy nad tym pracujemy i poprawiamy się z meczu na mecz. Jak zaczyna się sezon nie jest się jeszcze w maksymalnej dyspozycji. Po kolejnym tygodniu czujemy się lepiej.
Górnik Łęczna to nie jest topowy klub w Lotto Ekstraklasie. Piotr Nowak mówił, że będzie się starał was uświadomić, że nie można na nikogo patrzeć z góry. Czy to się uda?
- Ja nie uważam, że Górnik to słaby zespół. Za każdym razem jak grałem przeciwko drużynie z Łęcznej, szczególnie na wyjeździe miałem spore problemy. To walcząca drużyna. Co prawda nie jest to wielki klub, ale musimy uważać i dużo pracować, by wygrać. Trzeba będzie napracować się dziesięć razy bardziej niż w Płocku. Wierzę, że zrobimy tam coś wielkiego.
Czyli dla was to dobrze, że spotkanie odbędzie się w Lublinie, a nie w Łęcznej?
- Mecz będzie rozgrywany na innym stadionie i to dla nas dobre. W Łęcznej jest niewielki, kameralny obiekt i gospodarze w swoim domu zawsze są bardziej zmotywowani. W Lublinie nie powinno być przewagi własnego boiska ze strony gospodarzy. Górnik to drużyna, która do końca walczyła o utrzymanie i to się im udało. Musimy wyszarpać trzy punkty.
Przed inauguracją ligową niemal wszyscy w Lechii mówili, że celem jest tylko i wyłącznie mistrzostwo Polski. Jak nastroje wyglądają po pierwszej porażce?
- Mentalność jest dokładnie taka sama, jak przed meczem w Płocku. Ciągle chcemy zostać mistrzami Polski. Czasami w drodze na szczyt napotyka się kamienie. Wtedy trzeba je obejść i być przygotowanym na kolejne przeszkody. Żaden zespół na świecie nie wygrywa wszystkich meczów. Jak zaczniemy zwyciężać na wyjazdach, to możemy zrobić duży krok do walki o wygranie ligi. U siebie już teraz jesteśmy bardzo mocni. Ja jestem w Gdańsku po to, by zostać mistrzem Polski.
Rozmawiał Michał Gałęzewski