W niedzielę po meczu z KGHM Zagłębiem Lubin (0:2) trenera Jana Urbana pytano o nieobecność dwóch graczy, którzy występowali na Euro 2016, zwłaszcza że w ekipie Miedziowych wystąpił już Filip Starzyński i zdobył nawet gola.
- Tamas dopiero niedawno wrócił do Poznania i wznowił treningi kilka dni przed meczem. Uznałem, że nie jest jeszcze gotowy. Co do Karola, to sami chyba wiecie gdzie był - stwierdził szkoleniowiec Kolejorza, budząc wśród dziennikarzy konsternację.
W stolicy Wielkopolski oczekiwano, że obaj zawodnicy wrócą do składu i pomogą drużynie na początku sezonu. Sztab szkoleniowy zdecydował jednak inaczej, najprawdopodobniej godząc się już powoli z ich odejściem.
Karol Linetty ma konkretną ofertę z Sampdorii Genua i najpewniej wyjedzie tego lata do Włoch. Tamas Kadar natomiast przebywał ostatnio na rozmowach transferowych (właśnie dlatego dopiero kilka dni temu wznowił treningi) i również powoli pakuje walizki. Lech zresztą nie ukrywał chęci jego sprzedania, bo niedawno oficjalnie ogłosił, że dał zawodnikowi zielone światło.
[b]ZOBACZ WIDEO: Syn Włodarczyka rozwija karierę piłkarską. Będzie lepszy od ojca?
[/b]
Oprócz Węgra, Jan Urban już wcześniej stracił trzech innych obrońców: Marcina Kamińskiego, Vladimira Volkova i Kebbę Ceesaya. Ostatecznie tych ubytków może być aż pięć, bo wciąż nie wiadomo, czy Broendby Kopenhaga nie wykupi Paulusa Arajuuriego. Duński klub podpisał z Finem umowę obowiązującą od 1 stycznia, lecz jeśli zechce wpłacić sumę odstępnego, to Kolejorz może pozwolić na odejście stopera już teraz.
Te informacje nie nastrajają poznańskich kibiców zbyt optymistycznie, zwłaszcza po tym co ich drużyna pokazała w dwóch premierowych kolejkach Ekstraklasy. Część z pozyskanych środków może jednak zostać przeznaczona na wzmocnienia. Lech ma jeszcze sporo czasu na uzupełnienie kadry, bo okienko transferowe zamknie się dopiero z końcem sierpnia.