Marcus da Silva dotrzymał obietnicy. "Jestem zadowolony ze swojej formy"

Przed meczem z Wisłą zapowiadał, że strzeli bramkę i Arka zwycięży. Tak też się stało. - Nie ma co wpadać w euforię. Przed nami kolejne trudne mecze - przyznaje Marcus Vinicius da Silva, skrzydłowy gdyńskiego zespołu.

[b]

WP SportoweFakty: Przed meczem zapowiadał pan bramkę i zwycięstwo Arki. Słowa pan dotrzymał...[/b]

Marcus Vinicius da Silva: Cieszę się, że w tak efektowny sposób przywitaliśmy się z Ekstraklasą w Gdyni po pięciu latach przerwy. Bardzo mi zależało na tym, abyśmy zdobyli te trzy punkty. Indywidualne kwestie odłożyłem na bok.

Bramkę strzelił pan pod koniec drugiej połowy, chociaż na listę strzelców mógł się pan wpisać już samym początku meczu.

- To prawda. Podjąłem złą decyzję. Próbowałem w efektowny sposób wykończyć akcję, a wystarczyło uderzyć piłkę z główki i prowadzilibyśmy 1:0. Trzeba zaznaczyć, że świetne dośrodkowanie zaliczył Miroslav Bożok. W drugiej połowie udało się dopełnić formalności.

To było dla pana wyjątkowe trafienie?

- Tak, dedykuję je małżonce, która jest w czwartym miesiącu ciąży. Chciałem sprawić jej prezent.

Co więcej, to była dla pana pierwsza bramka w Ekstraklasie. Za czasów gry w PGE GKS-ie Bełchatów gola strzelić się nie udało.

- To były inne czasy. Minęło już pięć lat, więc trochę się zmieniłem. Mam teraz więcej doświadczenia, co przekłada się na postawę podczas spotkań. W Arce Gdynia mam pewną pozycję w zespole, a tak nie do końca było w Bełchatowie. Myślę, że w kolejnych meczach będę miał kolejne okazje do strzelania bramek.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: mogliśmy zagrać tą samą "11" co z Partizanem (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Od samego początku rozgrywek jest pan w wysokiej formie.

- To fakt. Jestem zadowolony ze swojej dyspozycji, ale nie ma co się ekscytować dwoma meczami. W Polsce jest takie powiedzenie: "jesteś tak dobry, jak twoje ostatnie spotkanie". Cały czas mam je w pamięci i staram się twardo stąpać po ziemi.

Mimo wszystko to nie było łatwe spotkanie dla Arki Gdynia.

- Tak, bo nawet przy wyniku 2:0 Wisła cały czas atakowała i miała szansę strzelić kontaktową bramkę. Świetnie bronił Konrad Jałocha, który udowodnił, że jest bramkarzem dużej klasy.

Teraz Rominta Gołdap. Pięciu zawodników zostało w Gdyni, w tym pan, ale nie ma co ukrywać, że celem Arki jest awans do 1/16 finału Pucharu Polski.

- To od trenera Nicińskiego zależy, jaki skład zabiera na spotkanie, ale ci, co zagrają muszą być skupieni. To nie są żarty, tylko Puchar Polski. Każdy chce wygrywać. Jedziemy do drużyny z IV ligi, jesteśmy faworytem, ale piłka nożna bywa przewrotna.

Rozgrywki Pucharu Polski traktujecie tak samo poważnie, jak Lotto Ekstraklasę?

- Oczywiście. Chcemy wypaść w Pucharze Polski jak najlepiej. Po ostatnim meczu myślę, że kibice są z nas dumni, ale to jest już przeszłość. Musimy walczyć dalej.

Rozmawiał i notował Karol Wasiek

Komentarze (0)