To właśnie na zbudowaniu spółki koncentrował swoją uwagę Drzewicki przez pierwsze miesiące urzędowania. - Przed nami to była spółka wydmuszka. Nie miała nic. Budżetu, ludzi, siedziby prezesa - zdradza minister tłumacząc, dlaczego do organizacji Euro musiała być powołana spółka, a nie wystarczyłby departament w ministerstwie. - Obowiązuje ustawa kominowa. Nie mółbym zatrudnić ani jednego wysokiej klasy menadżera - wyjaśnia. - Spółka nie ma takich ograniczeń. Może płacić stawki, jakie obowiązują narybku warszawskim, a więc niemałe.
Drzewiecki zapewnia, że prezes PL 2012 Marcin Herra nie będzie miał problemów z kontaktami z rządem. - Spółka podlega bezpośrednio mnie. Jeśli będę miał mocną pozycję w rządzie, to i jej szefowie będą mieli dostęp do najważniejszych osób w państwie.
Więcej w dzienniku "Polska".