Grzegorz Sandomierski: Pogoda rozdawała karty

Najpierw upał, a później ulewa i gra w wodzie po kostki. W tak trudnych warunkach Cracovia bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. - Szanujemy ten punkt - zapewnia bramkarz Grzegorz Sandomierski.

Podopieczni Jacka Zielińskiego nie potrafili narzucić rywalowi swojego stylu gry. Gospodarze radzili sobie przyzwoicie i kilka razy zagrozili Pasom. Po półgodzinnych opadach deszczu na boisku zaczął rządzić przypadek. - W pierwszej połowie upał, a w drugiej rzęsisty deszcz. Można powiedzieć, że pogoda rozdawała karty. Mecz raczej nie mógł się podobać, powiedzmy sobie szczerze - ocenia Grzegorz Sandomierski.

W trzecim z rzędu meczu przeciwko Górnikowi Łęczna Cracovia nie strzeliła bramki. W niedzielę nawet nie miała ku temu zbyt wielu okazji. - Do czterech razy sztuka? - zastanawia się 26-letni bramkarz. - Skoro nie mogliśmy zdobyć bramki, to pilnowaliśmy, żeby jej nie stracić i dowieźć do końca ten remis. Nasze próby były dobrze rozbijane. My też w defensywie zagraliśmy całkiem przyzwoite spotkanie, więc 0:0 wydaje się wynikiem sprawiedliwym. Na pewno szanujemy ten punkt, bo ostatnio mecze z Górnikiem nie układały nam się tak, jak byśmy tego chcieli - dodaje.

Piłkarze Pasów mieli sporo uwag do sędziego w drugiej połowie. Po brutalnym faulu Łukasza Tymińskiego kontuzji nabawił się Damian Dąbrowski. Mimo wszystko arbiter nie zdecydował się na ukaranie pomocnika Górnika kartką. - Nie będę komentował pracy sędziego, bo nie jestem od tego. Ciekawe też, jak potoczyłby się mecz gdyby Tymiński dostał drugą, zasłużoną kartkę - zauważa Sandomierski.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: Przyjdą bardzo ciężkie czasy dla Zagłębia (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: