- Uważam, że rywale niezasłużenie awansowali. Piłkarsko nie pokazali się dobrze, mają bardzo dobre stałe fragmenty gry. Szkoda pierwszej połowy w Lubinie - wówczas przegraliśmy awans. W drugiej zdominowaliśmy ich piłkarsko, ale nie potrafiliśmy strzelić gola. My mieliśmy szczęście z Partizanem, a z Duńczykami już zabrakło go - mówił Lubomir Guldan.
Słowak w czwartkowy wieczór dał prowadzenie KGHM Zagłębiu Lubin. Po dośrodkowaniu Dorde Cotry zamknął całą akcję Miedziowych i pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.
Lubinianie dominowali w tym fragmencie gry i można było optymistycznie patrzeć na drugą odsłonę. Jednak po zmianie stron rywale zmienili sposób pressingu i to zaczęło stwarzać problemy Zagłębiu. Zamiast gola dla lidera Lotto Ekstraklasy, to SonderjyskE trafiło do siatki Polaków.
- Dzisiaj strzeliliśmy na 1:0 i chcieliśmy dołożyć drugą bramkę, a tymczasem straciliśmy po stałym fragmencie. Naprawdę wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie strzelić nawet trzy gole - dodał.
W samej końcówce po stałym fragmencie gry Guldan znów mógł się wpisać na listę strzelców, ale po jego strzale futbolówka trafiła w słupek.
- Do końca nie widziałem piłki, kąt był ostry, chciałem uderzyć - taka była odruchowa reakcja. Mogłem też zgrać ją do środka. Nie było to jednak łatwe - przyznał.
Po raz kolejny zawiedli napastnicy. Dość powiedzieć, że w sześciu spotkaniach Ligi Europy ani Krzysztof Piątek ani Michal Papadopulos nie trafili do siatki rywali.
- Dużo strzelamy po stałych fragmentach gry i jako drużyna atakujemy oraz bronimy się wszyscy. Może z tego względu to się bierze. Najważniejsze, że bramki wpadają - zakończył Lubomir Guldan.
Bartosz Zimkowski z Haderslev
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 43. Tomasz Majewski: niektóre części mojego ciała są zużyte jak u 60-latka [3/3] (źródło TVP)[b]
[/b]