Dawid Janczyk zagrał razem z Maciejem Korzymem dla Sandecji. Duet napastników nie zachwycił

PAP/EPA / ITAR-TASS/Alexei Krutov
PAP/EPA / ITAR-TASS/Alexei Krutov

Głośne i znane nazwiska nie zawsze dają piłkarską jakość. Sandecja Nowy Sącz wystawiła na mecz I ligi z GKS-em Tychy dwóch napastników o uznanej marce w polskim futbolu, Dawida Janczyka i Macieja Korzyma, ale żaden z nich bramki nie strzelił.

Dawid Janczyk i Maciej Korzym grywali już razem w barwach Legii Warszawa w sezonie 2006/2007. 10 lat temu byli dużymi nadziejami stołecznego klubu, ale losy obu zawodników nie potoczyły się tak, jakby sobie tego wszyscy życzyli. Teraz są już doświadczonymi piłkarzami (Korzym ma 28 lat, Janczyk we wrześniu skończy 29) i wrócili do klubu, z którego wyruszali do elity.

Już w 2. kolejce I ligi nadarzyła się okazja, by wystawić obu do gry od pierwszej minuty. Takiej możliwości nie było podczas meczu Sandecji ze Stalą Mielec. Wtedy drobna kontuzja uniemożliwiła występ Maciejowi Korzymowi, natomiast Dawid Janczyk spędził całe spotkanie na ławce rezerwowych.

Możliwe, że szybko nie zobaczymy ponownie takiego zestawienia napadu biało-czarnych, bo w meczu z GKS-em Tychy wspomniani gracze spisali się przeciętnie. Szkoleniowiec sądeckiej drużyny już w 55. minucie minucie zdjął Janczyka, choć był on bliższy strzelenia bramki, niż jego partner z ataku. Jeszcze w pierwszej połowie próbował wślizgiem wpakować piłkę do siatki po zagraniu Macieja Małkowskiego, lecz zabrakło mu milimetrów by sięgnąć futbolówkę. Korzym spędził na murawie całą potyczkę, ale zapisał się do statystyk jedynie żółtą kartką za dyskusję z arbitrem.

Kto wie czy tak wyglądałby duet napastników na spotkanie z GKS-em, gdyby nie uraz Filipa Piszczka na rozruchu. - Na zbiórce mieliśmy 19 zawodników. Jeśli ktoś nie jest na sto procent gotowy do gry, nie podejmuję ryzyka. Taką sytuację zauważyliśmy na rozruchu i po rozmowie z Filipem postanowiliśmy nie ryzykować. Podobną sytuację mieliśmy z Maćkiem Korzymem przed meczem ze Stalą Mielec. Mamy początek sezonu i nie chcemy tracić zawodników - wyjaśnia trener Radosław Mroczkowski.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk

Wspomniany Piszczek wyszedł w pierwszym składzie w Mielcu, był wtedy jedynym napastnikiem na placu. Wówczas w wyjściowej jedenastce znalazł się także pomocnik Wojciech Trochim, który jednak nie zachwycił i mecz z GKS-em Tychy rozpoczął na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się w II połowie, zastępując Dawida Janczyka.

Jedno jest pewne - opiekun Sandecji Nowy Sącz będzie miał o czym myśleć w kontekście obsady ataku na kolejne spotkania. Bianconeri już w środę grają w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław, natomiast w sobotę zmierzą się na wyjeździe z Pogonią Siedlce.

Komentarze (0)