Premier League jest specyficzna i menedżerowie już nie raz przekonywali, że nowi zawodnicy nie zawsze mają lekko - tym bardziej, gdy przychodzą z innego kraju. Najdobitniej pokazał to Claudio Ranieri podczas niedzielnego starcia o Tarczę Wspólnoty. W podstawowym składzie nie pojawił się ani jeden zawodnik kupiony podczas letniej sesji transferowej.
A przecież Włoch nie ściągnął byle kogo. N'Golo Kante miał zastąpić Nampalys Mendy i w sparingach grał od pierwszych minut. Kapitalnie spisywał się najdroższy zawodnik w historii klubu Ahmed Musa i obaj mogli być pewniakami do gry w podstawowym składzie. Ranieri zadecydował jednak inaczej - dla osób, które od lat śledzą ligę angielską, wcale nie musi to być zaskoczenie.
Trenerzy w ten właśnie sposób motywują graczy, którzy teoretycznie powinni siedzieć na ławce wobec tego, że za grube miliony przyszedł inny zawodnik, a nowy piłkarz otrzymuje wiadomość, że musi jeszcze sporo pracować na treningach.
Po przerwie Musa czy Mendy i tak zameldowali się na murawie, a zwłaszcza ten pierwszy pokazał, że z Hull City musi po prostu zagrać od pierwszej minuty - i tak pewnie będzie.
ZOBACZ WIDEO Bramkarz zniósł kontuzjowanego kolegę z boiska "na barana" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dla Bartosza Kapustki to lekcja pokory. Ledwie od kilku dni jest zawodnikiem Leicester City, ale po transferze niemal z miejsca zagrał przeciwko słynnej Barcelonie. Mogło się wydawać, że wszystko podane ma jak na tacy i z Manchesterem United na murawie zamelduje się w drugiej połowie - tym bardziej, że w tym meczu można dokonać aż pięciu zmian.
Tymczasem Ranieri postąpił inaczej - wystąpili ci co wywalczyli mistrzostwo Anglii. Pocieszeniem dla Kapustki może być to, że lewoskrzydłowy Marc Albrighton zagrał słabo i po przerwie zmienił go Demarai Gray, czyli bezpośredni konkurent Kapustki.
Sytuacja Marcina Wasilewskiego jest bardzo klarowna. Polak jest obecnie wyborem numer cztery dla włoskiego szkoleniowca, co oznacza, że nawet nie będzie siedział na ławce rezerwowych. Jest tam miejsce dla jednego środkowego obrońcy.
ZOBACZ WIDEO Janowicz ze łzami w oczach: zabrakło szczęścia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}