Poznaniacy musieli to spotkanie wygrać albo przynajmniej zremisować 3:3. Mimo przedmeczowych zapowiedzi, Kolejorz od początku rzucił się do ataków i już po chwili mógł prowadzić. Ostatecznie gola zdobył w 13. minucie, gdy do siatki Udinese trafił Hernan Rengifo. Do przerwy wynik mógł być jeszcze wyższy. Do szatni lechici schodzili więc pełni optymizmu, ale druga połowa okazała się dla nich bardzo nieudana. -Mecz trwa 90 minut i pierwsza połowa nie wystarczyła, aby awansować do kolejnej rundy - mówi w Lech TV Online, Bartosz Bosacki.
Po przerwie Udinese zagrało o wiele bardziej agresywnie, co spowodowało, że lechici nie potrafili swobodnie rozgrywać piłki i często ją tracili. - Udinese zmusiło nas do defensywy. Cofnęliśmy się trochę za głęboko. Piłki, które udało nam się wybijać trafiały do zawodników Udinese, z czego robili sobie przewagę i stwarzali sytuacje. Nie wydaję mi się, żeby to była kwestia braku kondycji - opisuje "Bosy".
W drugiej połowie Lech nie potrafił stworzyć większego zagrożenia pod bramką gospodarzy. Wielokrotnie w opresji znajdował się natomiast Ivan Turina. - Tak się ułożył mecz. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie więcej sytuacji i trzeba było je wykorzystać, ale niestety się nie udało - dodaje Bosacki.
Lech i tak zaszedł w Pucharze UEFA bardzo daleko, bowiem niewiele osób wierzyło, że poznaniacy zdołają wyjść z fazy grupowej. Pozostaje jednak spory niedosyt, bowiem Udinese było zespołem do pokonania. - Nie ma co się załamywać. Osiągnęliśmy dużo, ale szkoda, że nie gramy dalej. Pozostaje nam zapomnieć o tym i przygotować się do najbliższego meczu ligowego - zakończył Bosacki.