Czytaj w "PN": Serie A przed sezonem. Juve musi, reszta nie może

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA /  /
PAP/EPA / /
zdjęcie autora artykułu

Kupił najlepszego pomocnika i osłabił trzeci zespół poprzedniego sezonu, kupił najlepszego napastnika i spowolnił wicemistrza. Owszem, sprzedał Paula Pogbę, ale do klubu, który w Lidze Mistrzów mu nie zagrozi.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jeszcze wyścig się nie zaczął, a już znamy zwycięzcę - zdanie Fabio Capello podzielają właściwie wszyscy. Uzbrojony po zęby Guliwer z Turynu stanie między włoskimi liliputami 20 sierpnia, które mają 281 dni na to, żeby go obalić i obezwładnić. Ale to przecież nie bajka.

Jakość HD

Serie A nie będzie polem do popisu dla Juventusu. On zamierza utrzymać się na nogach do 3 czerwca 2017 roku i przejść pewnym krokiem przez finał Ligi Mistrzów w Cardiff. Na panowanie w europejskim futbolu czeka od 1996 roku. Po to sprowadził armię zaciężną w osobach Gonzalo Higuaina, Miralema Pjanicia, Daniego Alvesa, Mehdiego Benatii, Marko Pjacy i na tym lista się nie skończy. Po to znów szybko, sprawnie i skutecznie poruszał się po transferowym rynku. Właśnie tam jego przewaga jest jeszcze bardziej deprymująca dla reszty niż na boisku. U mistrzów wszystko się zazębia i spina klamrą, we wszystkim jest sens, a nad wszystkim góruje spojrzenie w dalszą przyszłość.

Grzechem byłoby nie poślubić wolnego Daniego Alvesa, który choć podpisał kontrakt z Juve znacznie wcześniej, to świetnie dopełnił transfer Higuaina. Ten, mając wsparcie w uskrzydlonych obrońcach jak eksbarcelończyk i Alex Sandro, szybko się spłaci. Pjanić wprawdzie nie jest wizjonerem w typie Andrei Pirlo i ze swoim technicznym repertuarem dalej mu na księżyc niż Pogbie, ale w wysokim stopniu może zastąpić jednego albo drugiego. Pjaca w punkcie wyjścia wydaje się nie słabszy niż Alvaro Morata, kiedy opuszczał Madryt. A przy Benatii spokojniej starzeć się może Andrea Barzagli.

Co może utrudnić mistrzowi trafne skreślenie szóstki – wydarzenie bez precedensu w historii włoskiego futbolu – to brak pokory, ale i w to nie chce się wierzyć. Starszyzna drużyny była i jest od tego, żeby bujających w obłokach sprowadzić na ziemię, a i trener wyciągnął wnioski z błędów poprzedniego sezonu (za dużo kontuzji i kulawa gra do 10. kolejki). Stąd na przykład nieco dłuższe przygotowania, słabsi sparingpartnerzy i zmiany w sztabie medycznym.

ZOBACZ WIDEO Sławomir Szmal: to musi być nasz najlepszy mecz (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Jeszcze można by powybrzydzać nad drugą linią, której lekkości i fantazji dodawał Pogba. Bez Francuza, wobec przedłużonego do grudnia terminu powrotu do zdrowia Claudio Marchisio i podatności na urazy Samiego Khediry, jeden Pjanić to trochę mało. Na następnego nowego, który przyjdzie (a przyjdzie), czeka miejsce i wysoko zawieszona poprzeczka. Za to w ataku przepych. Mister 90 milionów usunie w cień Mario Mandżukicia i w parze z Paulo Dybalą szykują obraz w jakości HD. Nowa dziewiątka i dziesiątka, bo Dybali należy się spadek po Pogbie (w poprzednim sezonie sprzedał blisko 670 tysięcy koszulek!), postarają się poprawić wyczyn z poprzedniego sezonu, w którym w sumie, ale jeszcze grając osobno, strzelili 55 goli.

Szast-prast i w Juventusie załatwili transfer Higuaina. Gdzie indziej trudne sprawy wlokły się tygodniami. Przez całe wakacje gazety drukowały powieści w odcinkach o kolejce Chińczyków do Milanu, podcinanej gałęzi pod Roberto Mancinim, przenosinach Mauro Icardiego czy kabarecie w Lazio. Ale po kolei. Chinatown

(…)

Tomasz Lipiński

[b]Cały tekst można znaleźć w nowym numerze Tygodnika "Piłka Nożna"

Piłka Nożna
Piłka Nożna

[/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)