Marek Wawrzynowski: Teraz Besnik Hasi będzie miał trochę spokoju (felieton)

PAP / Leszek Szymański
PAP / Leszek Szymański

Kilka ostatnich tygodni to ostra krytyka Besnika Hasiego. Ale to albański trener Legii Warszawa jest dziś krok od awansu do Ligi Mistrzów, i co istotne, czas będzie pracował na jego korzyść.

Właściwie było to do przewidzenia. Legia Warszawa wylosowała najłatwiejszego przeciwnika w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i po prostu nie wypadało jej przegrać. Irlandczycy z Dundalk FC nie mieli wiele do zaoferowania. A jednak dość długo mistrzowie Polski grali na poziomie rywali.

Trener Besnik Hasi ma dość trudne wejście do drużyny. Opinie na jego temat, które można wyczytać na serwisach społecznościowych, ocierają się momentami o sadyzm. Oczywiście styl gry zespołu jest daleki od tego co ludzie chcieliby oglądać, ale na tym etapie najważniejszy był cel. I już został niemal osiągnięty. Gdyby piłką rządziły portale społecznościowe, pewnie byśmy mieli kilka zmian trenerów w Ekstraklasie miesięcznie.

Hasi próbuje kompletnie odmienić grę zespołu. Idzie to opornie. Gra preferowana przez Stanisława Czerczesowa była skuteczna na naszym rynku. Nie dowiemy się czy byłaby również w warunkach międzynarodowych. Dość prosta, toporna, ale skuteczna. Zawodnicy po cichu żalili się, że nie mogą rozwinąć skrzydeł. Guilherme czy Ondrej Duda nie mogli pobawić się piłką, było to niemile widziane. Ale osobowość Rosjanina pasowała właścicielom, którzy za wszelką cenę chcieli wygrać jak najwięcej na 100-lecie klubu. W dalszej perspektywie taka wersja futbolu na pewno nie była kompatybilna z wieloletnią wizją rozwoju klubu. Hasi został sprowadzony przypuszczalnie po to, by rozkręcić skostniałą i mocno przereklamowaną akademię młodzieżową (w przyszłości klub ma się z niej utrzymywać) ale też po to, by gra zespołu nabrała nowego oblicza. Ma być ofensywna, kreatywna, techniczna.

Tyle, że okoliczności sprawiły, że nadrzędny jest wynik. Tu i teraz. Zazdrościliśmy Słowakom z AS Trencin ich gry pełnej polotu, ale to Legia awansowała do kolejnej rundy. Przegrane z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski czy z Górnikiem Łęczna w Ekstraklasie mogły kibiców boleć, ale to jest cena sukcesu. Wszystko musiało być podporządkowane pod historyczny awans do Ligi Mistrzów. Awans, który pozwoli drużynie "wejść w nadprzestrzeń".

ZOBACZ WIDEO Polska - Chorwacja: Wyszomirski broni w kluczowym momencie

{"id":"","title":""}

Momentami, w drugiej połowie meczu z Dundalk, było widać zalążki tej "nowej Legii". Oczywiście zupełnie inaczej gra się prowadząc 1:0, ale to już coś.

Hasi potrzebuje czasu. Jego wizja gry jest dość trudna. Potrzeba do niej zawodników zupełnie innych niż miała Legia. Potrzeba zawodników takich jak choćby Vadis Odjidja-Ofoe. Belgijski pomocnik nie przepracował okresu przygotowawczego, bo miał ważniejsze sprawy niż futbol. Jego matka, Arlette, zmarła kilka tygodni temu po wieloletniej chorobie. Vadis jest nieco ociężały, dość powolny. Dlatego sporo osób dziwiło się, że szkoleniowiec zdecydował się go wpuścić na całe spotkanie. Druga połowa pokazała, ze to trener miał rację. Oglądaliśmy na boisku zupełnie innego piłkarza. Trójka Odjidja-Ofoe - Tomasz Jodłowiec - Thibault Moulin, funkcjonuje już dość solidnie. Każdy z nich potrafi rozegrać, podać, grać niekonwencjonalnie. A przecież w rezerwie jest jeszcze Michał Kopczyński, który gra dość regularnie i trzeba powiedzieć, że wykorzystuje swoją szansę. Jest też Kasper Hamalainen, który lubi szybką i kombinacyjną grę. Powoli Hasi tworzy zespół, który będzie w stanie zagrać na solidnym poziomie na dwóch frontach. A przecież to był zawsze największy problem polskich zespołów. Wchodziły na szczyt często tylko po to, żeby z niego spaść.

Czas pracuje na korzyść szkoleniowca. Awans do Ligi Mistrzów da mu kilka miesięcy spokoju. Odjidja-Ofoe, który ma być liderem zespołu, z każdym meczem powinien wyglądać lepiej. A to znaczy, że rozkręci się też Moulin, w myśl zasady, że dobrzy piłkarze lubią grać z innymi dobrymi piłkarzami. Wróci po kontuzji Guilherme. Martwi tylko to, że odejdzie Nemanja Nikolić, za którego angielskie Hull City wyłożyło 3,5 miliona funtów. Nie wiadomo czy Aleksandar Prijović jest w stanie go zastąpić.

Ale z takimi transferami klub pokroju Legii musi się liczyć.

[url=../../../inne/marek-wawrzynowski]Przeczytaj inne teksty autora
 [b]ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii

(źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[/b][/url]

Komentarze (2)
avatar
dragon0102
18.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trenerze pracuj spokojnie. Ta śmieszna lige i tak niedługo wciagniecie nosem , zmielicie i wyplujecie. Niech sie inni napinaja, zawsze tak bylo. Co do transferu Nikolića, wcale nie jestem przek Czytaj całość