Trener ŁKS: Jesteśmy silniejsi, powalczymy o środek tabeli

Dokonując zimowych transferów, przedstawiciele Łódzkiego KS mieli ograniczone pole manewru. Mogli sprowadzać do klubu tylko zawodników, za których nie trzeba płacić ani grosza, a ich żądania finansowe nie są zbyt wysokie. Dlatego też nowe nabytki drużyny z alei Unii nie powalają na kolana. Mimo to, trener Grzegorz Wesołowski zachowuje optymizm. - Jesteśmy silniejsi, niż jesienią - przekonuje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

Zimą przebudowana została przede wszystkim linia obrony, którą wzmocniły posiłki z Zabrza - Tomasz Hajto i Tadas Papeckys, a także Litwin z FBK Kaunas Nerijus Radzius. Drugą linię zasilili natomiast Piotr Świerczewski i Marcin Smoliński. Poza tym ostatnim, wszyscy mają ponad 30 lat i spory bagaż doświadczeń za sobą. Na to właśnie liczy opiekun ŁKS.

- Piłkarze, którzy od wielu lat grają w piłkę na wysokim poziomie, są lepsi od tych zupełnie nieukształtowanych. Ale w naszym składzie nie będzie królowało doświadczenie, tylko jego mieszanka z młodością. Mamy bowiem w zespole kilku niezłych, młodych chłopaków, którzy u boku starszych kolegów powinni się odpowiednio rozwijać - mówi.

Do grona tych zdolnych i młodych zaliczają się przede wszystkim napastnicy Kamil Bartosiewicz i Rafał Kujawa. Tym pierwszym zainteresowała się niedawno warszawska Legia. Ale któremukolwiek z nich wywalczyć miejsce w wyjściowej "jedenastce" będzie niezwykle ciężko. Choćby dlatego, że linię ataku zimą wzmocnił jeszcze jeden zawodnik - Dejan Denić.

Wesołowski nie ma wątpliwości, że wiosną jego drużyna będzie silniejsza. - Po transferach, jakie przeprowadziły zespoły z dołu tabeli, chyba nikt nie może powiedzieć, że teraz jest słabszy - przyznaje. - Walka o utrzymanie będzie bardzo wyrównana. Tak naprawdę to wszyscy, od Ruchu Chorzów [ósme miejsce-przyp.red] w dół, są zagrożeni spadkiem. Mam nadzieję, że nam akurat uda się pozostać w ekstraklasie.

Ale celem łódzkiej drużyny nie jest tylko utrzymanie. Zdaniem trenera, jego podopiecznych stać nawet na zajęcie miejsca w środku tabeli, choć ŁKS - przez wielu ekspertów - skazywany jest na pewny spadek. - Gdybym przejmował się tego typu opiniami, to już dawno wywiesiłbym białą flagę, usiadł w kącie i się rozpłakał. A ja wcale nie mam zamiaru tego robić - odpowiada Wesołowski.

Komentarze (0)