Kiedy w maju okazało się, że Matus Putnocky odchodzi z Ruchu Chorzów do Lecha Poznań, pewne było, że Niebiescy potrzebują bramkarza. Do Chorzowa przyszedł jedynie Jakub Miszczuk, golkiper Arki Gdynia, który od ponad roku był rezerwowym w swoim klubie.
Oprócz tego Ruch miał w kadrze dwóch bramkarzy. Wiecznie rezerwowego w Legii Warszawa Wojciecha Skabę, który w Chorzowie pełnił podobną rolę, oraz Kamila Lecha. 22-letni syn Piotra Lecha miał za sobą debiut w europejskich pucharach (przegrana po karnym dogrywka w meczu play-off Ligi Europy z Metalistem Charków), ale w pojedynkach rezerw nie przekonywał. Wiele wskazywało na to, że Lech odejdzie z Ruchu.
Tymczasem po trzech kolejkach i fatalnej postawie w bramce Skaby do składu wskoczył Kamil Lech i... sytuacja uległa niewielkiej poprawie. Obrońcy mając za plecami niedoświadczonego kolegę, są bardziej skoncentrowani i nie popełniają tylu błędów co wcześniej.
Jednak bramkarz Ruchu ma na sumieniu gole puszczone w spotkaniach z Wisłą Płock (2:2) i w sobotę z Cracovią (1:1). W meczu przy Kałuży Kamil Lech po raz kolejny źle obliczył tor lotu piłki i w końcówce Miroslav Covilo uratował gospodarzom punkt.
W poprzedniej rundzie defensywa Ruchu nie stanowiła monolitu, ale często skórę ratował im Putnocky. Po odejściu Słowaka Niebiescy między słupkami nie mają godnego następcy.
Paradoksem jest fakt, że w Lotto Ekstraklasie w obecnym sezonie w czterech klubach występują bramkarze, którzy broniąc barw Ruchu byli dla Niebieskich ważnymi zawodnikami. Krzysztof Pilarz, Michał Buchalik, Michal Pesković z chorzowianami sięgali po medale mistrzostw Polski, a Putnocky był przez ostatnie 1,5 sezonu najlepszym bramkarzem Ruchu. Z kolei w I lidze bramki GKS Katowice broni Sebastian Nowak, który w 2003 roku w barwach Niebieskich zadebiutował w ekstraklasie.
Pozyskanie solidnego golkipera jest dla chorzowian jednym z najważniejszych celów w zamykającym się wkrótce okienku transferowym. Brak konkurenta dla Lecha, Skaby i Miszczuka może Ruch słono kosztować.
Michał Piegza
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Musimy zachować koncentrację na rewanż