Jest pogrążony w żałobie po śmierci Artura Sarnata. "Podwójnie bolesne odejście"

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Artur Sarnat
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Artur Sarnat

Artur Sarnat, były bramkarz Wisły Kraków, zmarł w wieku 54 lat. Marek Motyka na łamach "Faktu" wspomina go jako wyjątkowego kolegę.

Dwukrotny mistrz Polski i były bramkarz Wisły Kraków, zmarł w wieku 54 lat. Informację o jego śmierci podał krakowski klub. W nocy z soboty na niedzielę Artur Sarnat  odszedł po krótkiej, ciężkiej chorobie.
Marek Motyka, były reprezentant Polski, w rozmowie z "Faktem" wyraził swoje zaskoczenie i smutek z powodu śmierci Sarnata. Przypomniał, że dobrze znał też ojca zmarłego.

- Artur był świetnym bramkarzem. Od początku także znanym nazwiskiem, bo jego ojciec również był wybitnym piłkarzem Wisły. Smutne jest to, że czasami ojciec przeżywa syna, to nie powinno się zdarzać. Tym bardziej w przypadku Artka to podwójnie bolesne odejście - mówił.

Motyka i Artur Sarnat, choć kojarzeni z Wisłą Kraków, grali razem w Cracovii w sezonie 1992/93. Motyka podkreśla, że piłkarska brać trzyma się razem, niezależnie od klubowych barw. - Jesteśmy jedną wielką rodziną piłkarską - zaznaczył.

Motyka zauważa, że coraz częściej spotyka się z przyjaciółmi na cmentarzach, żegnając kolejnych kolegów z boiska. - Ci młodsi, jak Artur, powinni jednak troszkę poczekać na to powołanie - podsumował z żalem były gracz "Białej Gwiazdy".

Na początku 2008 roku Sarnat zakończył profesjonalną karierę. Poza Wisłą i Cracovią, występował w tureckim Diyarbakirsporze, Polonii Warszawa, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Koronie Kielce i Kmicie Zabierzów.

Komentarze (0)